AAA
Mieszkaniowe lanie wody Dyskusja, która nic nie zmieniłaPiatek, 21 maja 2010r. (godz. 20:03)
Od popołudnia do późnej nocy trwała nadzwyczajna, zwołana na wniosek PiS, sesja poświęcona tematyce braku mieszkań w Starachowicach. Radni przesiedzieli na sali obrad kilka godzin, ale nie ustalili ani nic konkretnego, ani nowego. Wykorzystali ten czas głównie na to, by wzajemnie sobie dogryzać, pouczać i oskarżać. Czy od tego, jak pytał jeden z radnych, przybyło mieszkań w naszym mieście?
fot. Gazeta Starachowicka
Punktem wyjścia było wystąpienie prezydenta Wojciecha Bernatowicza na temat tego, ile mieszkań posiada gmina, na jakich zasadach są one zasiedlane i czy istnieją szanse na powstanie nowych. Można się było dowiedzieć m.in. że miasto administruje obecnie 997 mieszkaniami komunalnymi (na wynajem) i socjalnymi (o dość skromnych warunkach, ale za to z niskim czynszem w wysokości 60 groszy za metr kw.).
Z tego 373 lokale mieszczą się w budynkach należących w całości do gminy, a 624 w domach, w których samorząd dzieli własność z prywatnymi posiadaczami (to najczęściej dawni lokatorzy, którzy wykupili swoje „em” od miasta).
O mieszkania te ubiega się aktualnie około 600 rodzin. O tym, kto dostanie przydział decyduje komisja powołana przez prezydenta, która wytypowane do najmu osoby umieszcza na listach przydziałowych. Z powodu znikomej liczby lokali ich realizacja postępuje jednak bardzo wolno. Ostatnia lista mieszkaniowa utworzona 2007 roku i licząca 76 rodzin do dziś nie została wyczerpana.
- Jeszcze 32 rodziny oczekują na przydział. Jest to spowodowane trudnościami w odzyskiwaniu mieszkań po najemcach. Rocznie zwalnia się ich zaledwie 30 - 40 – tłumaczył prezydent i nie krył, że sytuacja się radykalnie nie poprawi, bo gminy w najbliższym czasie nie będzie stać na budowę dużej ilości nowych mieszkań. Pilniejszą sprawą są bowiem remonty już istniejących zasobów.
- Zakładamy, że w br. wzrosną one o 64 nowe lokale socjalne w wyniku przebudowy tzw. „hotelu pielęgniarek”. Adaptacja kosztować będzie ok. 7 mln 300 tys. zł, z czego 2 mln 184 tys. zł spodziewamy się otrzymać z Banku Gospodarstwa Krajowego w formie kredytu.
Stosowny wniosek gmina złożyła 30 marca br. Natomiast jeśli idzie o lokale na wynajem, to w trakcie oddawania do użytku jest 36 mieszkań w budynku STBS przy alei Wyzwolenia niegdyś zajmowanym przez przychodnię zdrowia – informował W. Bernatowicz.
Mieszkaniowego głodu nie zmniejszą także inne podmioty, jak Starachowicka Spółdzielnia Mieszkaniowa i Spółdzielnia Mieszkaniowa Lokatorsko – Własnościowa „Wanacja”, które, jak mówił prezydent, nie mają w planach nowych inwestycji. Alternatywę, ale wyłącznie dla osób z grubym portfelem, może stanowić jeszcze oferta deweloperów.
Zgadnijcie, kto jest winny
Dyskusja radnych, która wywiązała się później, nie wniosła nic nowego do faktu, że w Starachowicach nie ma mieszkań na kieszeń przeciętnego obywatela i nie wiadomo, czy takowe będą. Zamiast konkretów była wielogodzinna gadanina i zarzucanie pomysłodawcom sesji, że wywołali mieszkaniowy temat specjalnie w roku wyborczym.
PiS się oczywiście bronił, ale właściwe nie wiadomo, co chciał tą sesją osiągnąć, bo zamiast zaprezentować własne pomysły na rozwiązanie problemu zajął się odpytywaniem prezydenta na temat: dlaczego jest tak źle i co zamierza z tym fantem zrobić. Czyli stosować technikę spychologii i przymykać oczy na fakt, że lokalną politykę tworzy przede wszystkim rada miejska, a prezydent wykonuje jej uchwały.
Na krótką pamięć konkretnych rajców zwrócił uwagę już na samym początku wiceprezydent Tomasz Jarosław Capała w odpowiedzi na wystąpienie lidera klubu radnych PiS Dariusza Nowaka, który mówił, że nie jest dobrze i podawał na to przykłady.
- Od 2006 roku gmina nie oddała żadnego nowego mieszkania, a potrzeby społeczne są ogromne: 600 wniosków o przydział, z tego 150 po sądowych wyrokach eksmisyjnych, które zgodnie z polskim prawem gmina ma obowiązek zaspokoić w pierwszej kolejności. W innym wypadku właściciele lokali nadal zajmowanych przez eksmitowanych mogą pozwać gminę o odszkodowania. Takie przykłady już w Polsce są, np. we Włocławku. Co dalej ze Starachowickim Towarzystwem Budownictwa Społecznego, które jest w bardzo trudnej sytuacji finansowej? - wyliczał D. Nowak.
- Przejrzałem pana interpelacje z ostatniego okresu 3,5 lat. Proszę zgadnąć, kto w jednej z nich zablokował projektowaną budowę około 80 mieszkań socjalnych na Majówce? Pamięta pan to? - zakpił wiceprezydent T. J. Capała.
- Z kolei interpelacje pana kolegów z PiS dotyczą głównie remontów mieszkań socjalnych. Skoro już zwołuje pan sesję w takim temacie, to proszę być uczciwym i uderzyć się też we własne piersi. My ze swej strony zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy. Pierwsza aplikacja o środki na „hotel pielęgniarek” nie powiodła się, ponieważ postawiono nam zbyt trudne wymagania – mówił wiceprezydent.
- To zupełnie niepotrzebna forma agresji. Nie prawmy sobie złośliwości, tylko skupmy na temacie. Nie byłoby tej sesji, gdyby miasto budowało mieszkania i gdyby STBS nie wygenerował 1 mln zł strat. Mamy prawo pytać, bo sytuacja jest zła. Wierzę jednak, że z tej sesji może wyniknąć pewne dobro. A moja interpelacja została złożona na skutek protestu bodajże 300 mieszkańców miasta, którzy nie zgadzali się na zlokalizowanie budynku we wskazanym miejscu – bronił się D. Nowak.
- „Hotel pielęgniarek” zgodnie z planem miał być oddany w czerwcu br. Tymczasem dostajemy informacje, że miasto dopiero stara się o kredyt. Natomiast pieniądze na wkład własny zostały rozmienione na drobne wydatki. Więc nie ma woli zagospodarowania tego budynku – wytknęła Lidia Dziura z PiS.
- Przeznaczamy potężne pieniądze na basen, rondo, ulicę 1- go Maja. Skąd mamy wziąć na to wszystko środki? Musimy wybierać. Czy panią z domowego budżetu stać na wszystko? No, nie. Na coś musi się pani zdecydować. Trochę logiki – pouczył prezydent Wojciech Bernatowicz.
- My upominamy się o sprawy ludzkie. Co mam odpowiedzieć młodym ludziom, którzy mówią mi, że ich marzeniem jest posiadanie w domu bieżącej wody? Czy państwo sobie wyobrażacie, że jeszcze 100 mieszkań w Starachowicach nie ma do niej dostępu? Nasi mieszkańcy zarabiają od 700 do 1000 zł. Czy będzie ich stać na mieszkanie STBS- owskie, gdzie są koszmarnie wysokie czynsze? To właśnie z myślą o takich ludziach musimy remontować i budować tanie mieszkania socjalne. O to upominamy się od samego początku kadencji – mówiła z ogniem radna PiS Joanna Główka.
- Jakoś za rządów lewicy potrafiliśmy aplikować o środki i oddać mieszkania socjalne przy ulicy Ostrowieckiej – pochwalił się Sylwester Kwiecień, szef klubu radnych SLD.
- Oddaliśmy też budynek mieszkalny STBS przy ulicy Jana Pawła II. Natomiast obecny komitet wyborczy oszukał starachowiczan, bo obiecał, że zrobi coś z „hotelem pielęgniarek”, a nie zrobił. Za to dziś próbuje się przedstawiać, jako walczący o mieszkania socjalne. Trzeba było swojego czasu poprzeć wniosek SLD, który sprzeciwiał się budowie galerii handlowej koło „Manhattanu”.
Za te pieniądze powstałyby mieszkania, z których cieszyłoby się więcej ludzi, niż dziś tych 40 kupców, którzy zdecydowali się na wynajęcie pomieszczeń handlowych w galerii. Pan radny Nowak mówi, że po tej sesji może powstać dobro. Czy dobrem tej sesji będzie przygotowana przez PiS uchwała obligująca prezydenta do przygotowania materiału o sytuacji mieszkaniowej, którą już dziś prezentował? I co z tego wyniknie? Czy przybędzie choć jedno mieszkanie?
Może byłoby inaczej, gdybyście się od początku kadencji wzięli do pracy, a nie zajmowali liczeniem radnych, co trwało 15 miesięcy – zakończył S. Kwiecień aluzją do słynnego zamieszania z odwoływaniem i powoływaniem radnych miejskich zakończonego zwiększeniem liczby rajców o 2 osoby ponad limit zapisany w ustawie o samorządzie gminnym.
- 1,5 mln zł na remonty mieszkań w ubiegłym i 1,3 mln zł w bieżącym - to postulaty złożone przez SLD. Więc nie tylko PiS jest opoką tej rady – poparł kolegę Kwietnia Piotr Nowaczek.
- Czuje się na tej sali atmosferę przedwyborczą. Dowodem na to są padające dziś słowa. Niektóre sobie nawet wynotowałem – stwierdził kąśliwie Grzegorz Walendzik.
- A prawda jest taka, że żadna rada nie jest w stanie całkowicie wykonać swoich planów. Miasto ma w tym roku zaplanowane około 114 mln zł dochodu. Tymczasem budowa jednego mieszkania socjalnego, to - jak pytałem fachowców, około 2 tys. zł. Przy wskazywanych potrzebach dotyczących lokali dla około 600 rodzin wyraźnie widać, że nas na to nie stać. Zresztą politykę w mieszkalnictwie socjalnym kreuje państwo. My powinniśmy się skupić na stworzeniu mieszkaniowych drogowskazów dla przyszłej rady, żeby nie zaczynała od zera - uważał radny.
- Zachowujecie się jak ktoś, kto ma tylko 2 zł i chciałby za to kupić nie tylko loda, ale jeszcze pizzę – zabawił się w porównanie Michał Sendecki.
Ale czym innym była ta sesja, jeśli się nie gierkami dużych dzieci? Intencje może i mieli dobre, ale wyszło mało zabawnie. Kolejny do znudzenia przegadany temat. A radną Joannę dalej odwiedzać będą młode małżeństwa szukające niedrogiego dachu nad głową...
(iwo)