AAA
Minimalna przegrana z Dalinem
Niedziela, 11 listopada 2012r. (godz. 21:34)

Juventa Starachowice przegrała na własnym stadionie z Dalinem Myślenice 0:1. Gospodarze na pewno czują po tym meczu niedosyt, gdyż byli stroną przeważająca, a na dodatek stracili bramkę tuż przed końcem spotkania.

fot. Oficjalny Serwis Juventy Starachowice

Juventa Starachowice - Dalin Myślenice 0:1 (0:0)

Bramka:
Paweł Wojdała 89'.


Juventa: Tomasz Wróblewski — Piotr Kiełek (65. Damian Senderowski), Bartosz Gębura, Bartosz Styczyński, Dawid Korona, Konrad Wójtowicz, Bartosz Kwiecień, Damian Czarnecki (71. Mateusz Jagiełło), Krystian Płusa, Grzegorz Tobiszewski (77. Artur Kidoń), Kamil Stawiarski (46. Dariusz Anduła).

Dalin: Jakub Bubetty — Jakub Słonina, Michał Kowalski, Wojciech Cygal , Przemysław Senderski, Patryk Banaszkiewicz (68. Paweł Wojdała), Sebastian Sepioł, Dawid Litewka (46. Jakub Niedźwiedź), Michał Wojtan, Dariusz Nowak (82. Michał Górka), Andrzej Biel.

Żółte kartki: Gębura, Kwiecień - Senderski, Słonina, Banaszkiewicz, Niedźwiedź.

Czerwone kartki: Konrad Wójtowicz (88') - Wojciech Cygal (po zakończeniu meczu).

Sędziował: Jacek Kubicki (Kielce).

Do sobotniego meczu z Dalinem starachowiczanie przystępowali w nieco odmienionym składzie- po wyjazdowej porażce z Popradem trener Rafał Wójcik zdecydował się na kilka zmian w wyjściowej jedenastce. Po raz pierwszy na boisku w meczu ligowym pojawił się 16-letni Piotr Kiełek, a od pierwszej minuty na placu gry znalazł się również Kamil Stawiarski.

Niestety rewolucja kadrowa nie poszła w parze z rewolucją w grze- mimo zdecydowanej przewagi w posiadaniu piłki starachowiczanie z trudnością konstruowali akcje ofensywne, z których najczęściej nie wynikało realne zagrożenie pod bramką Dalinu. Blisko zaskoczenia Jakuba Bubetty był Grzegorz Tobiszewski, który uderzył zza pola karnego, a piłka odbita od jednego z defensorów niemal wpadła do siatki gości. Również Dalin mógł pokusić się o zdobycie bramki, jednak przyjezdnym brakowało dokładności w wykańczaniu akcji.

W przerwie spotkania trener Juventy zdecydował się na zmianę w ataku- w miejsce Kamila Stawiarskiego na boisku pojawił się doświadczony Dariusz Anduła, jednak i to nie przyniosło oczekiwanych efektów. Starachowiczanom brakowało ikry w ofensywie, co dało w rezultacie dość nieciekawy obraz gry.

Ponownie blisko zdobycia bramki był Grzegorz Tobiszewski, lecz jego uderzenie z rzutu wolnego z największym trudem sparował golkiper gości. Bardzo obiecująco wyglądała również jedna z kontr Juventy, jednak piłka zbyt późno trafiła do wychodzącego na czystą pozycję Artura Kidonia, w efekcie czego znalazł się na spalonym.

Gdy wydawało się, że mecz zakończy się bezbramkowym remisem, a może przy odrobinie szczęścia ponawiane ataki Juventy dadzą bramkowy skutek, scenariusz meczu potoczył się w najmniej korzystny dla gospodarzy sposób. W 88.minucie Konrad Wójtowicz przy próbie przerwania kontrataku dość ostro sfaulował zawodnika Dalinu, za co obejrzał (mimo wszystko wątpliwą) czerwoną kartkę.

Zanim popularny "Szycha" zdążył zejść do szatni, sędzia wznowił grę, wrzutka w pole karne została jeszcze delikatnie strącona przez Pawła Wojdałę i futbolówka po słupku wpadła do bramki Juventy. Oliwy do ognia dolał arbiter, który postanowił w tym momencie nie wznawiać gry do chwili, aż Wójtowicz zejdzie z bieżni okalającej plac gry.

Desperackie ataki Juventy w końcówce spotkania nie przyniosły już żadnego efektu, a więc mecz zakończył się dość szczęśliwym zwycięstwem Dalinu. Nie był to jednak koniec (przynajmniej pośrednio) boiskowych emocji. Tuż po końcowym gwizdku czerwoną kartkę obejrzał jeszcze Wojciech Cygal, który obdarzył trójkę sędziowską wiązką niekoniecznie czułych epitetów.

Wszystko wskazuje na to, że zespół Juventy rozegra w listopadzie jeszcze dwa mecze. W najbliższą sobotę do Starachowic przyjedzie drużyna Czarnych Połaniec, a za 2 tygodnie starachowiczan czeka jeszcze wyjazd do Końskich na 1/8 Okręgowego Pucharu Polski. Serdecznie zapraszamy wszystkich kibiców na mecz z Czarnymi, początek spotkania o godz. 12:00 już w najbliższą sobotę!

Marcin Słoka

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA