AAA
Strategia, czy droga… donikąd?
Okiem obserwatora
Czwartek, 14 kwietnia 2011r. (godz. 23:33)

Umieszczony w Internecie jej projekt „Strategii Rozwoju Gminy Starachowice na lata 2011 – 2020” zawiera ponad sto stron wywodów po części teoretycznych, po części mogących pasować do wielu podobnych do Starachowic miejscowości. Brak w nim cech oryginalności i własnych pomysłów, co jest naturalne, gdyż został on napisany przez osoby nie mające emocjonalnego związku z naszym miastem. Nie zostało sporządzone streszczenie, w którym na kilku stronach zostałoby przedstawione, co się kryje za tym opasłym i napisanym niestrawnym językiem dokumentem.

Grzegorz Walendzik
Grzegorz Walendzik
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť SSE chce inwestować

Poprzednia wiadomosc:
ť Blok socjalny

Do prac nad Strategią został powołany w Urzędzie Miasta specjalny zespół składający się z urzędników, którzy - według mojej wiedzy - nie mają żadnego doświadczenia w tym temacie, ani przygotowania teoretycznego.


Ciekawostką jest zapewne, że nawet krótkie zarządzenie prezydenta nr 48/2011 z dnia 1 marca 2011 roku w tym zakresie zawiera dziwne sformułowania, gdyż najpierw mówi się w nim, cytuję „W celu opracowania opartej na szerokiej diagnozie sytuacji Strategii Rozwoju Gminy Starachowice na lata 2010 – 2020, współfinansowanej z Europejskiego Funduszu Społecznego - Projekt „Profesjonalne zarządzanie największym potencjałem Urzędu Miejskiego w Starachowicach” POKL Priorytet V, Działanie 5.2, Poddziałanie 5.2.1. - stymulującej rozwój Gminy”, a następnie prezydent stwierdza, że powołuje - zespół zadaniowy do spraw opracowania Strategii Rozwoju Gminy Starachowice na lata 2011 – 2020.

I kto odpowie prawidłowo na pytanie, na jakie lata miała zostać opracowana Strategia?

Pisałem już, że Strategia miała być na przełomie marca i kwietnia przedmiotem konsultacji społecznych. Mówiłem o obawach, co będzie i skąd organizatorzy wiedzą, że np. sala Olimpia wystarczy na spotkanie z mieszkańcami północnej lub południowej części miast, z przedsiębiorcami itp.

Muszę przyznać rację organizatorom w ich przenikliwości, ponieważ według mojej wiedzy z całego miasta w spotkaniach konsultacyjnych uczestniczyła tylko garstka mieszkańców (nie będę wymieniał ilu, gdyż to wstyd dla organizatorów konsultacji), ułamek procenta przedsiębiorców i organizacje społeczne, szczególnie te, które w jakiś sposób korzystają z funduszy miejskich.

Tymczasem sami organizatorzy, jakby nigdy nic, opublikowali wyniki konsultacji (nie chwaląc się, jaką cieszyły się frekwencją), w których napisali, że:
- celem konsultacji, przeprowadzonych w okresie 24 lutego do 4 marca 2011 roku było poinformowanie społeczeństwa o przygotowywanej przez Urząd Miejski w Starachowicach strategii rozwoju Gminy na lata 2011-2020;
- uzyskanie opinii różnych środowisk i grup społecznych na temat proponowanych celów i priorytetów polityki rozwoju w perspektywie najbliższych lat;
- rezultatem podejmowanych działań miało być uzyskanie akceptacji społecznej, co do głównych celów i priorytetów strategii rozwoju naszej gminy.

W świetle znikomego zainteresowania Strategią, powinno się stwierdzić, że należy odstąpić od jej przygotowania. Przyznaję jednak o budzących się we mnie podejrzeniach, że celem konsultacji było nie poinformowanie mieszkańców i uzyskania ich opinii, lecz spełnienie formalnego wymogu konsultacji społecznych.

Bo dlaczego nie stworzono możliwości konsultacji za pośrednictwem Internetu, dając na to znacznie więcej czasu? Czy organizatorzy tego przedsięwzięcia byli przekonani, że mieszkańcy, przedsiębiorcy i inne osoby zaangażowane społecznie rzucą się na Strategię i przeczytają ją w ciągu paru dni z wypiekami na twarzy? Jeśli tak sądzili, to nie nadają się do tego rodzaju pracy.

Kuriozalne w świetle powyższego są oficjalne zapisy w sprawozdaniu z „konsultacji”. Stwierdza się w nich, że Strategia rozwoju gminy jest najważniejszym dokumentem przygotowywanym przez samorząd miasta Starachowice, określającym cele i priorytety polityki rozwoju, prowadzonej na terenie Gminy. Z chwilą uchwalenia strategia stanie się podstawowym i nadrzędnym dokumentem formułującym politykę rozwoju miasta. Dalej mówi się, że konsultacje społeczne są formą dialogu władzy samorządowej z mieszkańcami bardzo ważne było, aby informacja o konsultacjach dotarła do możliwie największej liczby potencjalnie zainteresowanych odbiorców, a także by zastosowane metody umożliwiały udział w konsultacjach na różne sposoby, dopasowane do różnych stylów życia mieszkańców.

Przecieram oczy ze zdumienia i wydaje mi się, że cofnąłem się kilkadziesiąt lat do tyłu. Nikt jakby nie zauważył, że konsultacje prawie się nie odbyły, że większość mieszkańców nimi się nie zainteresowała, albo o nich nie wiedziała. Ważne jest, że „władza” ma pomysł na życie i może udawać, że jest on akceptowany przez mieszkańców. A jeśli nie jest, to tym gorzej dla nich.

Nie jestem przeciwnikiem budowania strategii rozwoju. Jest ona potrzebna, ale musi być wypracowana przez środowiska lokalne w dialogu i partnerstwie. Mamy XXI wiek, Internet i inne nowoczesne środki komunikowania.

Odnoszę jednak wrażenie, że prezydent nie jest zainteresowany strategią, gdyż nie widziałem, nie czytałem i nie słyszałem, aby kiedykolwiek wypowiadał się na ten temat, aby przedstawiał swoje wizje rozwoju lub pomysły. Być może chce tak jego otoczenie. Jednak bez zaangażowania prezydenta nic z tego nie wyjdzie. Zostanie tylko pustosłowie i droga donikąd.

Grzegorz Walendzik
(radny w latach 1990-2010)

REKLAMA