AAA
Czekając na… Pogodę i Słońce
Czwartek, 21 lipca 2011r. (godz. 21:43)

Lato w tym roku niezbyt gorące. Są nawet tacy, którzy twierdzą, że przed czterema laty, kiedy w Polsce rządziło Prawo i Sprawiedliwość nawet pogoda była lepsza niż teraz. Jednak pomimo niesprzyjającej aury temperatura w życiu publicznym staje się z dnia na dzień coraz bardziej gorąca.

Krzysztof Lipiec - Poseł na Sejm RP
Krzysztof Lipiec - Poseł na Sejm RP
fot. Gazeta Starachowicka

Powodów takiego właśnie stanu rzeczy jest wiele, ale jeden z nich jest z pewnością najważniejszy, to zbliżające się wybory parlamentarne. Należę jako polityk do tych ludzi, którzy twardo stąpają po ziemi i wiem doskonale, że fakt zbliżających się wyborów nie jest z pewnością tym, co mieszkańcy naszego kraju uważają w tej chwili za najważniejsze.


Ale w demokracji tak to już jest, że co cztery lata musimy weryfikować rządzących i tych, którzy reprezentują nas w parlamencie. Są tacy, którym taki stan rzeczy nie zawsze odpowiada, ale jak dotychczas nikt nic lepszego nie wymyślił, a skoro system taki sprawdza się w całym demokratycznym świecie, to niby dlaczego u nas ma być inaczej?

Co prawda, pomimo przeszło dwudziestu lat cywilizowania naszego kraju po poprzedniej epoce, nie wszystko w naszej demokracji działa tak, jakbyśmy sobie tego życzyli, ale nie jest to z całą pewnością powód do rezygnowania ze wszystkich dotychczasowych zdobyczy i odmawiania obywatelom ich największego przywileju - udziału w demokratycznych wyborach.

W dotychczasowej historii polskiej demokracji i parlamentaryzmu po 1989 roku, wydawało się, że wszystko mamy już z grubsza ułożone. Wiedzieliśmy wszyscy w jaki sposób i na jakich zasadach wybieramy naszych przedstawicieli. Tak było do czasu, kiedy rządzący wzięli się za zmianę zasad i doprowadzili do uchwalenia tzw.
Kodeksu wyborczego, który - chyba tylko przez pomyłkę - został także poparty przez mój Klub Parlamentarny.

Zdołaliśmy się jednak w porę opamiętać zaskarżając nowe przepisy do Trybunału Konstytucyjnego, który już w środę orzeknie, czy są one zgodne z ustawą zasadniczą. Argumentacja obrońców nowych rozwiązań wynika przede wszystkim z tego, aby procedurę przeprowadzania wyborów dostosować do zmieniających się czasów i związanymi z tym zdobyczami techniki.

Najwięcej kontrowersji wzbudza z pewnością pomysł, aby wybory odbywały się przez dwa dni, w sobotę i w niedzielę. Ma to podobno poprawić frekwencję.

Wątpliwości, czy tak będzie rzeczywiście ma coraz więcej osób, z autorami tego pomysłu włącznie. Nie jest przecież dla nikogo tajemnicą, że najlepszą rzeczą skłaniającą ludzi do udziału w wyborach i życiu publicznym jest skuteczność władzy, która swoimi działaniami poprawia nasze funkcjonowanie w codziennym życiu, a nie takie, wątpliwej jakości "ułatwienia wyborcze". Jednak problem z tym związany jest zdecydowanie poważniejszy. Chodzi przede wszystkim o otwarcie nieograniczonych wręcz możliwości do nadużyć, czy mówiąc bardziej wprost - fałszowania wyborów.

O tym, że takie przypuszczenia nie są tylko czczym wymysłem świadczy wiele faktów, włącznie z tym o zatrzymaniu kilka dni temu osoby, u której znaleziono znaczną ilość wypełnionych kart wyborczych z ostatnich wyborów samorządowych. Aż strach pomyśleć, do czego może dochodzić, kiedy wybory potrwają dwa dni! To dopiero mogą być "cuda nad urną wyborczą". Może się okazać, że nawet tworzony przez Prawo i Sprawiedliwość Korpus Ochrony Wyborów nie zdoła przeszkodzić w realizacji wszystkich psujących demokrację pomysłów.

Innym, przerabianym już niestety podczas wyborów samorządowych pomysłem jest możliwość głosowania przez tzw. pełnomocnika. Ma to podobno ułatwić udział w głosowaniu osobom starszym i niepełnosprawnym. Ciekawy jestem tylko, ile z tych osób będzie miało pewność, że ich pełnomocnik zagłosował tak, jakby oni sobie życzyli? Przecież sprawdzić się tego nie da, a kolejna okazja do wyborczych nadużyć doskonała. T

ylko patrzeć, jak popularna przed czterema laty akcja "zabierz babci dowód" zostanie przemianowana na "weź od babci upoważnienie". Cała nadzieja w tym, że młodzi ludzie nie dadzą się już zwieść ulotnymi obietnicami Tuska o "zielonej wyspie" i "drugiej Irlandii" pozwalając swoim babciom, aby to one same poszły na wybory.

Dużo można by jeszcze na ten temat pisać, ale letni czas nie sprzyja z pewnością głębszym przemyśleniom. Pozostanę więc w nadziei, że czekając na Pogodę i Słońca (wyszedł by z tego ładny skrót) - przynajmniej taką jak przed czterema laty - można jednak zaufać zwykłej ludzkiej mądrości i przyzwoitości.

Krzysztof Lipiec
Poseł na Sejm RP
www.krzysztof-lipiec.pl

REKLAMA