AAA
Po burzy wzeszło słońce nad budżetemFinanse Starachowic zatwierdzone Niedziela, 07 lutego 2010r. (godz. 12:53)
Dyskusja nad przyjętym w piątek (29 stycznia) budżetem miasta na 2010 rok była ostra, momentami napastliwa i nie zawsze trzymała się meritum. Za to zakończyła się bardzo zgodnie: jednogłośnym poparciem.
fot. Gazeta Starachowicka
Dochody w wysokości 134 mln zł i 159 mln zł wydatków to najogólniejsze ramy, w jakie można ująć budżet 2010 roku. Mieszkańców powinny zainteresować jeszcze inwestycje. Jest ich w sumie 30, w tym 20 wieloletnich, z których większość to przedsięwzięcia znane starachowiczanom, bo powstające na ich oczach
Nowe są tylko dwa zadania: budowa kanalizacji sanitarnej w rejonie ulic Grzybowej i Głogowej oraz rekultywacja miejskiego wysypiska śmieci w Marcinkowie. Ich realizację zaplanowano na lata 2010 - 2012. W budżecie zapisano także 10 inwestycji do wykonania w obecnym roku. Ich wartość to ponad 1 mln 500 tys. zł.
Do ważniejszych pod względem wartości należy zaliczyć: budowę zespołu boisk przy SP nr 9 (za 390 tys. zł licząc wraz ze spodziewaną dotacją z programu „Orlik”), docieplenie i wykonanie elewacji Gimnazjum nr 1 (250 tys. zł), budowę nawierzchni ulic Dębowej i Działki (221 tys. zł), wykonanie ciągu pieszego w rejonie ulicy Złotej wraz z oświetleniem (150 tys. zł).
Wysokonakładowy (350 tys. zł), choć raczej nie kojarzony z typową inwestycją, będzie też wykup nieruchomości przez gminę. Za 70 tys. zł zostaną zainstalowane sanitariaty wraz z przyłączem wodno - kanalizacyjnym na kąpielisku „Lubianka”, a 60 tys. zł ma kosztować motorówka, która znajdzie się na wyposażeniu miejskich kąpielisk.
Miasto zrobi też pierwszy krok do budowy dwóch zatok autobusowych na ulicy Radomskiej, w sąsiedztwie kościoła p.w. Wszystkich Świętych. W tym roku zamówi dokumentację projektową (szacunkowy koszt 10 tys. zł). Samorząd zarezerwował też 1 mln na zagospodarowania terenu po likwidacji targowiska „Manhattan”. Szczegółowy zakres prac, jak czytamy, ma być ustalony w trakcie br.
Mieszkańców powinno też ucieszyć definitywne potwierdzenie tego, że miasto weźmie na siebie część opłat za wodę i ścieki, dzięki czemu odbiorcy zapłacą za oba rodzaje mediów o 60 groszy mniej z metra sześć. Przypomnijmy, że to rozwiązanie zostało przyjęte przez radę miejską w listopadzie 2009 roku na wniosek klubu Sojusz Lewicy Demokratycznej.
Prezydent bezskutecznie starał się o uchylenie dopłat przez wojewodę. Najwyraźniej nie przekonał też radnych do zmiany polegającej na tym, by z pomocy korzystali tylko najbiedniejsi, wytypowani przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej (Wojciech Bernatowicz mówił o tym na łamach naszej „Gazety”). Ulgi w opłatach wodno - ściekowych obejmą wszystkich starachowiczan. Będą one kosztować gminę około 900 tys. zł w skali roku.
Budżet 2010 roku został przyjęty w miniony piątek, 29 stycznia br. Wcześniej radni mieli prawo do wygłoszenia opinii zarówno indywidualnych, jak i za pośrednictwem przewodniczących trzech stałych komisji: budżetu i finansów, gospodarczej oraz oświatowo – kulturalnej.
Zastrzeżenia jako pierwsza wniosła radna Prawa i Sprawiedliwości Lidia Dziura. Co prawda nie ściśle do uchwały budżetowej, tylko do podejmowanej wcześniej, a dotyczącej emisji obligacji komunalnych. Chodziło o zmianę jednego z paragrafów mówiącego o przeznaczeniu pozyskanych tą drogą środków finansowych.
W myśl wcześniejszych zapisów pieniądze z obligacji miały dotować takie inwestycje, jak: budowa pływalni, powstanie ronda przy zbiegu ulic Radomskiej, Krzosa i 1 -go Maja, rozbudowa ulicy 1- go Maja i Bema oraz modernizację rynku z przyległymi ulicami.
Po zmianie dopisano do tej listy ogólnik mówiący o inwestycjach cyt. „z zakresu infrastruktury komunalnej, drogownictwa i komunikacji, szkolnych obiektów sportowych”. Radna L. Dziura ubolewała, że na zabezpieczenie tych wydatków zdjęto 3 mln zł z modernizacji rynku, które były wkładem własnym gminy.
- To kwota będzie rozmieniona na drobne, a wykonanie rynku odsunie się w czasie, ponieważ gmina może mieć kłopoty z zabezpieczeniem nowego wkładu własnego – przestrzegała.
W odpowiedzi radny Grzegorz Walendzik upomniał ją, by nie przekazywała nieprawdziwych informacji.
- Pan prezydent wielokrotnie nam wyjaśniał, że w tym roku nie bylibyśmy w stanie wykorzystać 3 mln zł. Możemy rozdysponować tylko 1 mln zł i ta kwota zostaje przy rynku, więc nie można mówić, że pozbawiamy się wkładu własnego. Ponadto to inwestycja wieloletnia, więc gmina nie musi mieć całego wkładu od razu w jednym roku. Upierając się przy zostawieniu 3 mln przy rynku chce nas pani pozbawić remontów mieszkań socjalnych, dróg, chodników. Bo na to pójdzie część tych pieniędzy – przekonywał radny.
Szukali oszczędności, zeszli na historyczną polemikę
Radna Dziura próbowała jeszcze raz wpłynąć na budżet zgłaszając w imieniu klubu PiS trzy poprawki oszczędnościowe.
- Pierwsza dotyczy rezygnacji z podwyżki o 70 tys. zł wydatków na obchody rocznic i świąt państwowych. Nie ma ich wcale więcej w porównaniu do ubiegłego roku, więc nie widzimy uzasadnienia dla wzrostu wydatków. Kolejna poprawka dotyczy promocji miasta i współpracy z zagranicą, gdzie nakłady wzrastają o 274 tys. zł.
My upominamy się tylko o 70 tys. zł z tej kwoty. Trzecia poprawka dotyczy zmniejszenia o 87 tys. zł wydatków na obsługę prawną urzędu miejskiego. W naszym budżecie przeznacza się na to aż 200 tys. zł, a przykładowo Skarżysko - Kamienna wydaje na prawników tylko 110 tys. zł – mówiła radna wnioskując, by wszystkie wygospodarowane w ten sposób pieniądze przeznaczyć na remonty miejskich dróg i chodników.
Ostrożne gospodarowanie budżetem zalecał także Sylwester Kwiecień z SLD.
- Będziemy realizować zadania z kredytów, pożyczek i obligacji, które obciążą gminę na najbliższe lata. Rok 2010 jest pierwszym, w którym na skutek wcześniej podjętych decyzji zabraknie nam około 5 mln zł. Dlatego też nie podoba nam się to, o czym mówi radna Dziura. Bo w budżecie mamy jakieś złazy w Lipiu, czy w Wąchocku, a nie ma w nim śladu obchodów 17 stycznia 1945 roku, który wielu mieszkańców pamięta, jako dzień wyzwolenia Starachowic.
W czasie tej kadencji nie powstało ani jedno mieszkanie socjalne. Budujemy za to halę targową za publiczne pieniądze i już się z tego nie możemy wycofać. SLD był przeciwny wydawaniu na taki cel samorządowych pieniędzy. Za to mogły być mieszkania socjalne. Mimo to, zagłosujemy za budżetem, ale na bieżąco będziemy go kontrolować – podsumował radny.
- Nie sądzę, by sesja była dobrym miejscem na reformowanie historii. Dla pana 17 stycznia jest wyzwoleniem, dla nas zniewoleniem – zripostowała radna.
- Co do mieszkań socjalnych się zgadzamy, ale budowy hali targowej będę bronić i tłumaczyć mieszkańcom, że to nie jest żadna darowizna dla kupców. Hala pozostanie majątkiem gminy, dochód z jej użytkowania będzie dochodem miasta i to niebagatelnym. Bez budowy hali nie dałoby się też nigdy zagospodarować terenu po targowisku „Manhattan” - polemizowała radna.
- Pani może uważać, że 17 stycznia był zniewoleniem i że to, co potem powstało w Starachowicach: mieszkania, miejsca pracy w FSC są nic nie warte. Ja sądzę inaczej i uważam, że miasto w swoim kalendarzu nie powinno pomijać tego dnia. Mam też prawo mieć odrębne zdanie, co do hali. Bo przecież może się tak zdarzyć, że kupcy będą mało zainteresowani sprzedawaniem w hali, dochody miasta nie będą tak duże, jak zakładano i zamiast do 2025 roku spłata pożyczki na halę potrwa o wiele dłużej – prognozował radny Kwiecień.
- Kiedy na grudniowej sesji proponowaliśmy przeznaczyć 35 tys. zł z rozrywki na mieszkania socjalne to PiS nas nie poparł. Więc dziś widzę waszą niekonsekwencję – ocenił Piotr Nowaczek z SLD.
- Te pieniądze były przeznaczone na uroczystość św. Barbary i na sylwestra pod gwiazdami. Uważaliśmy te wydatki za zasadne – wytłumaczył Dariusz Nowak z PiS.
- Postarajmy się zajmować na sesji tym, co do nas należy – zaapelował Grzegorz Walendzik.
- Ten rok jest rokiem wyborczym i dlatego stajemy się osobami, dla których najważniejszy jest głos jakiejś grupy mieszkańców. Ale nie możemy być związani tylko ich wnioskami i narażać się na zarzut przypochlebiania się. Zgłoszone poprawki do budżetu są symboliczne, bo co zmienią te niecałe 200 tys. zł na remonty? - powątpiewał radny.
- Można za nie choć dwie drogi porządnie wyremontować – odparła radna Dziura, ale nie udało jej się przebić. W głosowaniu wszystkie poprawki, które zgłosiła zostały odrzucone.
Więcej szczęścia miał radny Piotr Nowaczek, który wywalczył wykreślenie z
uchwały budżetowej zapisu pozwalającego prezydentowi na samodzielne wprowadzenie do budżetu nowych inwestycji rocznych.
- Chcemy, zgodnie z pana wypowiedzią, że o wszystkim decydują radni, mieć wpływ na to, jakie inwestycje będą wykonywane - powiedział.
- Chciałbym też zapytać o przebudowę skrzyżowania ulicy Kościelnej z Aleją Armii Krajowej. Dużo mówiliśmy o konieczności zamontowania tam świateł, a w budżecie widzę tylko środki na poszerzenie jezdni. Czy jest pan w stanie w trakcie roku znaleźć około 600 tys. zł na sygnalizację świetlną? – pytał prezydenta.
- Zdaję sobie sprawę, że ten temat musi być załatwiony. Rozmawiamy ze Świętokrzyskim Zarządem Dróg Wojewódzkich w Kielcach o dotacji. Jeśli jej nie dostaniemy, to pozostają środki z naszego budżetu. Na pewno je znajdziemy – przyrzekł Wojciech Bernatowicz.
Na koniec się pokłócili
Napięte relacje między radnymi sięgnęły zenitu po wystąpieniu Dariusza Nowaka na temat budżetu. Przewodniczący klubu PiS spisał swoje uwagi na papierze i odczytał z sesyjnej mównicy.
- Nie jest to budżet marzeń. Przy jego powstawaniu zabrakło rzetelnej współpracy i dobrej woli. Określamy w nim wydatki na promocję Starachowic, a przecież festyny i pikniki z prezydentem to promowanie miasta w mieście, a nie na zewnątrz. Niepokoją nas mieszkania socjalne, bo porażką zakończyły się starania o dotację na przebudowę tzw. „hotelu pielęgniarek”.
Niepokoją nas też zbyt duże wydatki na administrację urzędu miejskiego. Obawiamy się o powodzenie modernizacji rynku. Choć bez entuzjazmu to jednak zagłosujemy za budżetem, bo jesteśmy za inwestycjami będącymi w trakcie realizacji i za zaplanowanymi na 2010 rok. Cieszy nas też, że mieszkańcy mniej zapłacą za wodę, ścieki, a także za wywóz śmieci – mówił m.in. radny.
Wystąpienie wzburzyło krew S. Kwietnia.
- Radni PiS nie zabierali głosu, gdy na początku kadencji zwalniano pracowników urzędu, którym trzeba było potem wypłacić odszkodowania. Czy to nie spowodowało wzrostu wydatków na administrację? Wtedy tylko radni SLD zwracali na to uwagę, wy siedzieliście cicho. Co takiego się stało, że teraz próbujecie zrzucić na innych radnych wszystko co złe, a siebie przedstawiacie jako osoby walczące o oszczędności dla miasta? Podejmijcie ze mną polemikę na fakty, które są zawarte w protokołach z posiedzeń rady miejskiej. Jestem wam w stanie udowodnić wszystko to, o czym mówię i obnażyć waszą obłudę.
Czy dlatego panu Dariuszowi nie przeszkadzały pewne rzeczy, bo one wydarzyły się w czasie, gdy siedział na stanowisku przewodniczącego rady, a PiS tworzył z prezydentem jedną drużynę? Gdy ta drużyna się rozpadła i prezydent podejmuje własne decyzje zaczynacie dostrzegać zbyt duże wydatki. A pan wychodzi na mównicę i opowiada, że jest obrońcą publicznych pieniędzy - irytował się radny.
- Nie dam się wciągnąć w dyskusję o naszym klubie. Mam prawo upominać się o koszty funkcjonowania urzędu. Jednak za politykę kadrową odpowiada prezydent. To on decyduje o tym, kogo przyjąć do pracy i kogo zwolnić. Więc to nie ja powinienem być adresatem pana pretensji – skwitował D. Nowak.
Po burzy przyszło słońce: jednogłośne poparcie budżetu.
- Dziękuję radnym za jego poparcie. Jestem przekonany, że dzięki temu budżetowi w Starachowicach wydarzy się dużo dobrego – powiedział prezydent Wojciech Bernatowicz.
W sposób szczególny podziękował jeszcze raz 10 radnym z różnych klubów zapraszając ich na konferencję zorganizowaną na gorąco zaraz po sesji. Była to grupa, która określiła się, jako trwająca przy prezydencie. Natomiast Wojciech Bernatowicz przedstawił ich jako radnych, którym mieszkańcy coś zawdzięczają.
(iwo)