AAA
Starachowicka wojenka trwa [ZDJĘCIA]
Prezydent pisze na posła, poseł na prezydenta i...
Niedziela, 29 lipca 2012r. (godz. 21:56)

Prokurator zarzuca prezydentowi i jego zastępcy przekroczenie uprawnień przy przydzielaniu mieszkań komunalnych i socjalnych, w efekcie czego trafiały one do osób spoza listy oczekujących. Miał na tym cierpieć interes publiczny gminy Starachowice i osób prywatnych.

fot. Gazeta Starachowicka
fot. Gazeta Starachowicka
fot. Gazeta Starachowicka

Prezydent od lutego 2007 roku do listopada 2010 ma "przypisanych" 14 takich spraw. Większość osób, które otrzymała w ten sposób mieszkanie, powoływała się na bardzo trudną sytuację życiową. Zazwyczaj były to wielodzietne rodziny, których nie było stać na wynajęcie mieszkania. Pisali prośby o przydział mieszkań po kilka razy. W dwóch przypadkach chodziło o pracowników Urzędu Miejskiego, co miało związek z ugodami zawartymi przed sądem. Zgodę na zawarcie takiej ugody wydał również wiceprezydent Kwiecień, za czasów swojej prezydentury w mieście, w 2006 r. i dotyczyła kobiety, która chciała przejąć mieszkanie komunalne po dziadku, którym długo opiekowała się za jego życia. Sąd zgodził się na zawarcie takiej ugody. Kobieta wykupiła lokal dwa lata później. Trzy pozostałe przypadki dotyczyły już roku 2011 i trzech socjalnych lokali, przydzielonych rodzinom, znajdującym się w trudnych sytuacjach życiowych.


- Działałem zgodnie z prawem, opierałem się na statucie, który daje prezydentowi uprawnienia do wszczynania sporów i zawierania ugód w procesach cywilnych. Również obowiązująca wówczas uchwała RM o przyznawaniu mieszkań socjalnych dawała mi możliwość rozpatrywania przypadków szczególnych. I ja z tych przepisów skorzystałem. Ugodę zawarłem przed sądem. Gdyby była niezgodna z prawem, to sąd powinien ją przecież zakwestionować. A podnoszony argument, że będąc zastępcą prezydenta działałem na szkodę urzędu w celu przysporzenia korzyści majątkowej osobom trzecim, którym mieszkania te przydzielono, jest jakimś nieporozumieniem.

W tych akurat przypadkach chodziło o lokale socjalne, których gmina sprzedać nie może. Jest na to stosowna uchwała. Nie rozumiem zatem korzyści, które miałyby odnieść. Spotykałem się z ludźmi i znałem ich problemy. Sytuacje, które dotyczą podjętych przeze mnie decyzji, były szczególnymi, które upoważniały mnie do udzielenia pomocy. Jestem zdziwiony i zażenowany, że w XXI wieku, stosując prawo lokalne i pomagając ludziom, można się znaleźć na ławie oskarżonych - mówi Sylwester Kwiecień.

- Wzywamy prezydenta Sylwestra K., aby złożył dymisję i dał odetchnąć miastu - mówił w imieniu środowiska Prawa i Sprawiedliwości Krzysztof Lipiec. - Czas na dobrą, transparentną władzę, która służy obywatelom, a nie włóczy się tylko po sądach. Jest rzeczą niesamowitą, że nie wyciągnięto wniosków z afery węglowej i nadal osoby spokrewnione z oskarżonym Marianem S. dostarczają węgiel do ZEC-u - mówił poseł, a Zarząd Powiatowy PiS w Starachowicach podjął specjalną uchwałę.

"Musimy pokazać całej Polsce, że korupcja zdeprawowanej władzy to rzecz zasługująca na wyjątkowo zdecydowane potępienie". (...) dla dobra tego miasta i wszystkich jego mieszkańców. (...) Przemawia za tym nie tylko waga postawionych zarzutów, ale także fakt, że Sylwester K.nie zajmuje tego stanowiska ze społecznego nadania w wyniku wyborów, lecz został na nie powołany dzięki koteryjnym układom władzy, które zasługują na wyjątkowo stanowcze potępienie" - napisano w uchwale.

Sąd to rozstrzygnie

- Nie zamierzam podawać się do dymisji - stwierdził stanowczo Sylwester Kwiecień. - Gdybym to zrobił, wyglądałoby to tak, jakbym się przyznał do zarzutów. Zaprzeczyłbym wówczas wszystkim swoim wcześniejszym słowom i stanowisku, które się nie zmieniło. Chcę stanąć przed sądem i udowodnić swoją niewinność- deklarował publicznie wiceprezydent.

- Dokładnie w tym samym trybie podobne decyzje podejmował mój poprzednik na stanowisku zastępcy prezydenta miasta. Dysponuję odpowiednimi dokumentami, z których jasno wynika, że decydował o przyznaniu lokalu osobom spoza listy. Tyle, że ja mam zarzut, a mój poprzednik go nie ma. Czy to dlatego, że jestem gorszy, czy z innej partii? Ja przydzieliłem mieszkanie socjalne, a on komunalne, które można było już zbyć. A mimo to, zarzut mam ja, a on go nie ma - mówił o Tomaszu Jarosławie Capale.

- Moja rola była zupełnie inna niż Sylwestra K. - powiedział GAZECIE Capała. - Byłem jedynie wiceprezydentem przy urzędującym prezydencie. To nie ja podejmowałem ostateczne decyzje. Te zastrzegł sobie Wojciech B. Nigdy nie zastępowałem go w obowiązkach, jak czyni to teraz Sylwester K. - dodał.

- Prowadziliśmy sprawę w takim zakresie, w jakim przekazała ją nam Prokuratura Okręgowa w Kielcach. Nigdzie nie było mowy o poprzedniku obecnego wiceprezydenta i o tym, że miał on uprawiać podobny proceder - powiedziała GAZECIE Agnieszka Adamczyk, zastępca prokuratora rejonowego w Jędrzejowie.- A jeśli ktokolwiek uważa, że w jakimś stopniu mogło zostać naruszone prawo, ma obowiązek zgłosić swoje podejrzenie do organów ścigania. Dotyczy to również wiceprezydenta Sylwestra K. Jeśli zatem uważa, że pan Capała złamał prawo, powinien zgłosić swoje podejrzenia właściwej prokuraturze, w Starachowicach.

Według urzędującego zastępcy prezydenta, prokuratura nie zajęła się jeszcze jednym przypadkiem - przyznania mieszkania w 2010 roku osobie spoza listy, którą rekomendował poseł Krzysztof Lipiec.

- Jeśli przyjmiemy, że te działania były przestępstwem (mówił o przydziale mieszkań), to monitując w tej sprawie poseł podżegał do jego popełnienia. Skupiono się tylko na części przypadków, co jest dla mnie niezrozumiałe - mówi S. Kwiecień.

Wojna na doniesienia

Urzędujący wiceprezydent zapowiedział, że dziś (23 lipca), powiadomi Prokuraturę Rejonową w Jędrzejowie o podejrzeniu podżegania przez posła Lipca do popełnienia przestępstwa, poprzez sugerowanie prezydentowi przyznania mieszkania osobie spoza listy.

- Nie chciałbym, żeby ktoś mi zarzucił, że jako funkcjonariusz publiczny zaniechałem jakiś działań, skoro miałem uzasadnione podejrzenia - tłumaczył Kwiecień i zaapelował do posła, aby nie chował się za immunitet poselski, tylko w razie konieczności dał się osądzić.

Na odpowiedź nie trzeba było czekać za długo. W piątek na konferencji Małgorzata Pruś, dyrektor Biura posła Krzysztofa Lipca, poinformowała media o skierowaniu przez posła zawiadomienia do Prokuratora Generalnego o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez wiceprezydenta, który wedle jego oceny miał go znieważyć. A chodziło o kwestię podżegania do popełnienia przestępstwa.

- Twierdzenia Sylwestra K. są całkowicie nieprawdziwe i znieważają Krzysztofa Lipca jako obywatela i posła na Sejm RP - stanowczo stwierdziła M. Pruś.- W ramach swoich uprawnień wynikających z ustawy poseł wystąpił do prezydenta Starachowic z interwencją na wniosek matki samotnie wychowującej dzieci, która zwróciła się wcześniej do niego z prośbą o pomoc. Sprawa była także przedmiotem interwencji u rzecznika praw obywatelskich.

Nadmieniła przy tym, że parlamentarzysta pomaga wielu osobom w rozwiązaniu problemów i często jest to związane z wystąpieniami do różnych organów, mających wpływ na wydanie decyzji.

- Nikt do tej pory nie zakwalifikował interwencji poselskich jako podżegania do jakichkolwiek przestępstw - powiedziała M. Pruś.

Sylwester Kwiecień, zapowiedział dzień wcześniej na konferencji, że nie będzie już komentować wypowiedzi posła Krzysztofa Lipca, ani środowiska Prawa i Sprawiedliwości i był konsekwentny.

- Jest zajęty bieżącymi sprawami miasta i realizacją inwestycji - poinformowała GAZETĘ Iwona Ogrodowska - Ogórek, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Starachowicach.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA