AAA
Nasi podbijają Europę
La wycieczkowa przygoda!
Niedziela, 09 wrzesnia 2012r. (godz. 13:02)

W środę minęły już trzy tygodnie odkąd pięciu młodych starachowiczan wyruszyło w niezwykłą podróż po Europie. La wycieczka, bo tak się nazywa ich projekt, odwiedziła już Berlin, Amsterdam, Rotterdam oraz Brukselę. Następny był Paryż, Lyon oraz Marsylia. Co ciekawego zdążyli już przeżyć i jak się sprawuje ich wóz?

La wycieczka
La wycieczka
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Przepłaciliśmy

Poprzednia wiadomosc:
ť Inwestycje drogowe w powiecie

Przygodę zaczęli pod Wielkim Piecem, gdzie Kapitan Starachowice przekazał im klucze do jedynego w swoim rodzaju "merca". Wyjechali o godz. 16.00, 15 sierpnia, mając na nawigacji 700 km do Berlina. Doprowadziła ich tam jazda 80km/h i ponadczasowe kawałki ABBY. Droga była dość długa, pełna niebezpieczeństw, ale i naszpikowana zapierającymi dech we piersiach widokami, piszą na swojej stronie. Około godziny 2 w nocy podziwiali wielki pomnik Jezusa w Świebodzinie, później postój i nocleg przy stacji benzynowej koło granicy z Niemcami. Nikt nie przebił im opon, ani nie spuścił paliwa, stąd zaliczyli noc do udanych, choć spędzili ją w busie. Potem poranna toaleta, szybkie śniadanie i znowu ruszyli w drogę.


Przez Berlin, Amsterdam oraz Rotterdam

Pierwszym punktem był Berlin. Zaparkowali w nim auto i zaraz rozpoczęli wycieczkę, trasą przygotowaną wcześniej przez Kacpra D. Najpierw Brama Brandenburska, potem Pomnik Pomordowanych Żydów w Europie i wreszcie Bundestag. Część chciała także zobaczyć widowiskową kopułę Sony Centre, ale z uwagi na ograniczony czas, musieli przełożyć to architektoniczne katharsis na inny raz. W centrum miasta zaskoczyła ich nagła zmiana pogody, oraz to, że ludzie przechodzą przez jezdnię, gdzie im się żywnie podoba. Klasycznej "zebry", jak przekonują, nie uraczy tu ani turysta, ani mieszkaniec. Zamiast tradycyjnego niemieckiego wursta, "wszamali" tradycyjny niemiecki ... kebab, po czym wyjechali z deszczowego Berlina w stronę kraju tulipanów.

Nocna jazda minęła im dźwiękiem Beatlesów i Kinksów. Wszystko poszłoby gładko, gdyby nie problem z kołem. Na szczęście skończyło się dobrze i po małym przymusowym postoju, ruszyli dalej.

W Holandii na dłuższy postój zatrzymali się rano. Plaża na zachód od Haarlemu przywitała ich chłodnym piaskiem i rześkim powietrzem. Wkomponowane w surowy, naturalny krajobraz wybrzeża, ciepłownie, hotele i bloki, wyglądały dosyć pokracznie. Pierwsze śniadanie, jakie zjedli, okazało się tak naprawdę obiadem. A klopsiki ze słoika smakowały prawie jak najlepszy norweski łosoś zapiekany z ziemniakami w sosie koperkowym. Pełni sił wrócili nad morze. Kąpiel i cierpkie piwo przywiezione jeszcze z Niemiec pozwoliły im poczuć wreszcie wakacje.

Kolejny punkt na ich la mapie stanowił Amsterdam. Spotkali się tam z dawnym kolegą z podwórka, który wyjechał tu w poszukiwaniu pracy. Pokazał im najważniejsze punkty w mieście: dzielnicę "Czerwonych Latarni", coffe shopy, parę kościołów oraz kanały wijące się przez centrum stolicy Holandii. Potem obrali kurs na Rotterdam.

Wielkie, nowoczesne budowle przeplatane wiekowymi kamieniczkami zrobiły na nich duże wrażenie. Podczas spaceru między kanałami, które ćwiartują Rotterdam jak wytrawny rzeźnik, powstał pomysł scenariusza "człowieka w wąskiej uliczce" z Maciejem Myszką i Miley Cyrus w rolach głównych. Czas płynął im tam beztrosko, ale trzeba było wrócić wreszcie do busa, żeby dojechać do Belgii.

Z Atomium pod Wieżę Eiffla

- Księżyc powoli przeganiał słońce, a my powoli dojeżdżaliśmy do Brukseli - opisują na stronie.

Wiktu i opierunku udzieliła im rodzina Michała W. zwanego Woźniakiem - sympatyczna Anna, Marcin oraz Dominik, dzięki któremu wiedzą na przykład, co znaczy słowo "bouche". Z rana wybrali się na wycieczkę. W Pałacu Królewskim ich największą uwagę przykuła wystawa naukowa "Technopolis" i gra sterowana falami mózgowymi. Tego samego dnia zaliczyli jeszcze Europarlament, muzeum wojska, bramę triumfalną, Atomium oraz piwo w nowo otwartym "Hard rocku", gdzie spotkali sympatyczną barmankę z Polski.

- Belgowie to dziwny naród, wymyślili hamburgera w bagietce okraszonego frytkami - zjadliwe aczkolwiek szału nie ma - piszą w swoim dzienniku.

Paryż przywitał ich migocącą, jak bożonarodzeniowe lampki, Wieżą Eiffla, stadami szczurów w każdym napotkanym metrze kwadratowym śmieci oraz Turkami, którzy wciskali im za "gud prajza" szampana.

- Ciemnoskóry sprzedawca ostro upierający się przy tym, że nie może zejść niżesz jak 20 euro w końcu zrozumiał, że ma do czynienia z wykwintnymi negocjatorami i sprzedał szampana za 5 euro, kolejnego wytargowaliśmy na 3. Piliśmy relaksując się na trawniku naprzeciw Wieży Eiffla - relacjonują na stronie. Towarzyszyło im przy tym wszechogarniające poczucie luzu i błogość każdego łyka - Viva La France.

- Siedząc beztrosko nie wiedzieliśmy jeszcze, że zaraz zobaczymy Łuk Triumfalny oraz ulicę "Champs-Elysées". Polska wódka wlana w gardła pod paryskimi perłami architektury smakuje wyśmienicie - dzielą się spostrzeżeniami.

W kierunku Lazura...

Z Paryża wyjechali nad ranem, kierując się na Lyon, który przypadł im zresztą do gustu.

- Zabytkowe kamienice, utrzymane w świetnym stanie, mnóstwo pomników i uroczych zachowanych w czystości uliczek - to właśnie Lyon - piszą. - Miasto można podziwiać ze wzgórza, na którym znajduje się Bazylika Notre-Dame de Fourvière. Trzeba się jednak nieźle napocić, żeby tam wejść. Miasto żyje po zmroku. Ludzie zgromadzeni w każdym możliwym miejscu (na rynku, na ławkach, pod sklepem czy Mc Donaldem) konwersują, śmieją się i miło spędzają czas.

Dzień później udali się do Avignon, gdzie parkując "merca" spotkali rodaka z Mysłowic. A w mieście znaleźli kolejną katedrę Notre-Dame i przylegającą do niej znakomitą budowlę, która przypominała gotycką twierdzę - Palais des Papes. Spacerowym tempem zwiedzili miasto i doszli do słynnego mostu. Następna na trasie była Marsylia, w której z początku zgubili drogę. Na szczęście pomogła im młoda Francuzka. Po kilu przygodach, dotarli na La Plage. Czas beztrosko im mijał na pluskaniu się w wodzie i oglądaniu piękna plażowiczek. Co oprócz nich zobaczyli? Szerszą relację z wyprawy odnajdą Państwo na stronie www. starachowicka.pl w zakładce lawycieczka.pl, do czego gorąco zachęcamy.

Wyprawę sponsorują: Graficom, klikom.net, Zielony Ogród, Solix El-Trans, Marbo, Krobel i Prodhurt-bis, a patronuje jej nasza GAZETA.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA