AAA
Zmniejszyć pensje w Radach Nadzorczych!
List otwarty radnych do prezydenta
Poniedzialek, 08 pazdziernika 2012r. (godz. 11:35)

Z wnioskiem w tej sprawie wystąpili do prezydenta radni Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości, spółdzielczości, a także dwóch wykluczonych niedawno z Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Krytykowali oni zarówno samo działanie Rad, jak i sposób ich wybierania, dopatrując się w nim sposobu spłacania długów.

Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr

"Rada Nadzorcza ZEC pracuje źle" - takie ostre sformułowanie znalazło się w piśmie, jakie trafiło do prezydenta. Odnosiło się również do działań podejmowanych przez radę nadzorującą pracę Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. Radni kwestionowali nawet sam sposób obsadzania tych gremiów. W wielu przypadkach, jak wskazywali, odbywa się to na zasadzie spłacania długów politycznych. Ale o kogo dokładnie chodzi, tego nie chcieli powiedzieć.


- List ma na celu zasygnalizowanie problemu - powiedział nam Michał Sendecki. - Ale nie chcemy wskazywać konkretnych nazwisk, żeby nie narażać się na zarzuty.

- Więcej powiemy na konferencji, jaką zaplanowaliśmy na wtorek - zapowiedział nam Marcin Pocheć.

Nieco bardziej rozmowna była Joanna Główka, chociaż i ona cedziła słowa.

- Nie chciałabym powiedzieć za dużo, ponieważ pan Kwiecień mógłby mnie znowu o prawdę do sądu podać. A u nas, w Starachowicach za prawdę można zostać skazanym - powiedziała GAZECIE Główka i dodała, że od kiedy Sylwester Kwiecień objął stanowisko, od razu pojawiły się zmiany w spółkach.

- Spółdzielcy mają duże pretensje, że z rady został wyrzucony ich człowiek - mówiła radna. - A takich przypadków można by mnożyć. Na nazwiska przyjdzie czas - dorzuciła na koniec.

Ich wątpliwości wywołał też poziom wynagrodzeń i nagród dla członków zarządów spółek.W działaniu Rad Nadzorczych nie dopatrzyli się natomiast żadnych działań prooszczędnościowych. Co gorsze, nie uwzględniają one sytuacji materialnej mieszkańców. Stąd wniosek do prezydenta o zdecydowanie obniżenie uposażeń zasiadających w nich członków.

- W Starachowicach przeciętny mieszkaniec z trudem zarabia ok.1500 zł, podczas gdy członek Rady Nadzorczej otrzymuje wynagrodzenie przekraczające nawet 2 tys. zł za prace, która ogranicza się do kilku godzin w miesiącu - czytamy w piśmie.

Koniecznym jest zatem szybkie opracowanie oraz wdrożenie programów oszczędnościowych w zakresie merytorycznej spółek, jak i przejrzystych zasad naboru członków rad nadzorczych, jawnych procedur rekrutacji oraz zerwanie z politycznym nadzorem nad spółkami gminnymi. I tego też oczekiwali od prezydenta. Ale ten całą sprawą był lekko zdziwiony.

- Kiedy prezesi byli członkami Prawa i Sprawiedliwości albo PO, to mogli zarabiać pieniądze, a kiedy ich drogi polityczne się już rozeszły, zaczyna się to postrzegać, jak coś nagannego. Przecież to właśnie oni - mówił o PiS oraz PO - wprowadzili takie zasady wynagrodzeń. Podpisy niektórych pod tym pisemkiem są dla mnie dziwne oraz dwuznaczne, a jeden radny przeskoczył chyba już wszystkich - stwierdził wiceprezydent - w przeszłości sam był członkiem rady nadzorczej i to z nadania politycznego.

Bo każda grupa stara umieścić się swoich ludzi w tego instytucjach i tenże radny, najpierw był w Radzie Nadzorczej MZK, a potem Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, brał z tego tytułu pieniądze i nie widział w tym nic nagannego Dziś, kiedy jest radnym i nie może sprawować na raz dwóch funkcji, twierdzi, że jest to nieprawidłowe.

- Nie odżegnuję się od zmian w radach nadzorczych - powiedział wiceprezydent. - Listy były tu zbędne. Sam nawet podjąłem już takie działania. W jednej ze spółek ograniczyłem wynagrodzenie rad nadzorczych i zamierzałem zrobić to w innych. Zleciłem to specjaliście ds. nadzoru właścicielskiego.

Radnym wytknął natomiast niekonsekwencję.

- Jeszcze niedawno zarzucano mi, że nie jestem osobą wybraną w wyborach bezpośrednich, a w związku z tym mogę jedynie administrować, a teraz oczekuje się ode mnie określonych działań strategicznych. Gdzie tu konsekwencja? - dziwi się Kwiecień. - Nie mogę zgodzić się z zarzutami, że spłacam długi polityczne. Na piętnaście osób w Radach Nadzorczych, jedna tylko jest członkiem formacji, którą reprezentuję. Pozostali nie są członkami mojej partii politycznej, mówienie zatem o spłacaniu długów czy synekurach politycznych jest dla mnie niezrozumiałe. Zresztą większość tych osób zostało powołanych w czasach, gdy miastem rządziło Prawo i Sprawiedliwość oraz Platforma Obywatelska.

- Jestem gotów do debat - zapowiedział w rozmowie GAZETĄ. - Ale chciałbym uzyskać deklarację przedstawicieli poszczególnych środowisk, że kiedy zmieni się władza w Starachowicach, reguły, które wypracujemy, będą nadal obowiązywać.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA