AAA
Pierwsze prawybory odbyły się …..w Starachowicach
Wspomnienie z przeszłości
Niedziela, 13 czerwca 2010r. (godz. 10:57)

Wszyscy co cztery lata jesteśmy świadkami wyborów w Stanach Zjednoczonych, które poprzedzają prawybory oddzielnie u demokratów i republikanów. Dla obywateli tego kraju jest to norma, bez której nie wyobrażają sobie funkcjonowania demokracji. Celem prawyborów jest prezentacja programów kandydatów i poddania ich pod osąd wyborców, aby później nie byli zaskoczeni działaniami swojego kandydata.

Grzegorz Walendzik
Grzegorz Walendzik
fot. Gazeta Starachowicka

Nie tak dawno Platforma Obywatelska przeprowadziła prawybory w celu wyłonienia w swoich szeregach kandydata na urząd Prezydenta RP. Nie do mnie należy ocena, czy spełniły one oczekiwania, ale na pewno były krokiem w dobrym kierunku, tzn. przybliżenia poglądów i zamiarów kandydatów wyborcom.


Wezwano inne ugrupowania do podjęcia podobnych działań. Czas pokaże, czy tego typu działania zostaną podjęte i zakorzenią się w naszej młodej demokracji. Warto jednak przypomnieć, że już 20 lat temu, w Starachowicach przed pierwszymi wolnymi wyborami samorządowymi podejmowaliśmy podobne działania.

We wcześniejszych wspomnieniach przypomniałem, jak szybko postępowały prace nad wdrożeniem reformy samorządowej w Polsce. Ustawa o samorządzie terytorialnym została przyjęta 8 marca 1990 r., a wybory wyznaczono na dzień 27 maja.

W tym czasie należało przygotować cała procedurę wyborczą od góry do dołu, w tym najważniejsze, umożliwienie wyborcom, którzy w większości nie znali ani sposobu wyłaniania kandydatów, ani zasad prowadzenia kampanii wyborczej, a ponadto w większości nie znali nowych zasad głosowania (miało być przecież wiele list wyborczych, a w mieście, co było całkowitą nowością wybory proporcjonalne).

We wszystkich komitetach obywatelskich zastanawiano się, jak wyłaniać kandydatów na radnych. U nas, w Starachowicach komitet obywatelski podjął decyzję (na marginesie, warto przedstawić oddzielnie proces podejmowania decyzji w starachowickim komitecie obywatelskim), że otwieramy się szeroko na kandydatów z całego miasta, z różnych środowisk.

Ogłosiliśmy więc, że istnieje w określonym czasie możliwość zgłaszania do komitetu obywatelskiego kandydatów na radnych. Warto dzisiaj podkreślić, że cechą niezwykłą komitetów obywatelskich nie było to, aby zgłaszać na listy kandydatów tylko lub przede wszystkim swoich członków. Chcieliśmy, aby w tych pierwszych wolnych wyborach przyciągnąć do udziału w życiu publicznym wiele osób wartościowych, posiadających wysoką wiedzę i chęć działania na rzecz innych.

Okazało się, że nasza inicjatywa spotkała się z dosyć szerokim odzewem. Zgłoszono z całego miasta kilkudziesięciu kandydatów za pośrednictwem członków naszego komitetu oraz często przez osoby postronne. Postanowiliśmy, że wybory kandydatów na radnych odbędą się w głosowaniu tajnym, w gronie członków komitetu, po wcześniejszym przesłuchaniu każdej zgłoszonej osoby.

Nie pamiętam już dnia, kiedy to przesłuchanie się odbywało. Przewodniczyłem trzyosobowej komisji, która w obecności wszystkich członków komitetu obywatelskiego przesłuchiwała każdego kandydata. Musieli oni opowiedzieć o sobie, przedstawić czym się dotychczas zajmowali oraz co uważają za konieczne do zrobienia w Starachowicach.

Następnie komisja zadawała pytania od siebie oraz pytania zgłoszone z sali. Mnie również nie ominęła ta procedura, wyszedłem spoza prezydialnego stolika i odpowiadałem na wszystkie pytania. Pamiętam, że również pytano mnie o studia ukończone w Moskwie i parę innych rzeczy.

Nikt się nie obrażał na zadawane pytania, wydaje mi się, że wszyscy odpowiadali szczerze. Czuliśmy doniosłość chwili nie tylko z tego powodu, że ubiegaliśmy się o nominację na kandydata na radnego, ale i z faktu współuczestnictwa w tworzeniu historii – pierwszych wolnych wyborów.

Po przesłuchaniach kandydatów odbyło się głosowanie. Na kartach do głosowania mieliśmy wypisanych wszystkich kandydatów i spośród nich należało zostawić maksymalnie trzydziestu dwóch (tylu wtedy miało być radnych). Następnie komisja powołana do liczenia głosów dosyć długo prowadziła swoje czynności.

Pamiętam, że wyniki prawyborów ogłoszono po godzinie dziesiątej wieczorem. Gdy wyczytywano wybrane osoby, w pewnym momencie usłyszałem swoje nazwisko. W tym momencie poczułem nie tyle radość, co dumę, że przeszedłem demokratyczną, nieskrępowaną niczym weryfikację.

Wspominając tamte czasy i późniejsze doświadczenia wyborcze widzę, jak różna była postawa członków komitetu obywatelskiego i osób uczestniczących w tamtych wydarzeniach od późniejszych działaczy samorządowych i politycznych. Nie mówiliśmy o stanowiskach, nie było mowy o załatwianiu pracy lub innych korzyści.

Chcieliśmy przede wszystkim doprowadzić do tego, aby szeroko rozumiana władza lokalna była wybierana demokratycznie i aby każda osoba wartościowa, bez względu na układy, mogła w niej uczestniczyć. Temu miało służyć przeprowadzenie prawyborów.

A może i dzisiaj warto zastanowić się nad takimi rozwiązaniami?

Grzegorz Walendzik

REKLAMA