Po raz drugi do naszego miasta zawitał „Odblaskowy Anioł ze Szczecina”. Jego nieustannej rowerowej podróży, która trwa od dwóch lat, towarzyszy jeden cel –rozdawanie odblasków.

Maciej Stawinoga
fot. Gazeta Starachowicka

- Wcześniej byłem w Lublinie – mówi Maciej Stawinoga. – A teraz jadę do Rzeszowa. Do Starachowic przyjechałem odwiedzić kolegów i przy okazji rozdać parę odblasków – tłumaczy Maciej.

Jego misja rozpoczęła się po tym, jak był świadkiem drogowej tragedii. Od tego momentu, przemierzając Polskę jednośladem, codziennie puka do drzwi stacji benzynowych, instytucji i firm. Prosi o odblaskowe opaski i kamizelki.

To, co uda mu się zdobyć, rozdaje ludziom spotkanym na drogach. Po to, aby byli widoczni i bezpieczni. Codziennie pokonuje kilkadziesiąt kilometrów. Teraz przed Maciejem ciężka wyprawa do Rzeszowa, bo do Starachowic dotarł, mając 39 stopni gorączki. Ale mimo choroby nie rezygnuje z podróżowania.

- Dawno nie czułem się tak fatalnie jak teraz. Dlatego do Rzeszowa ciężko byłoby mi się dostać rowerem. Mam kolegę, który podwiezie mnie parę kilometrów. Tam czeka już na mnie nocleg. Gdyby nie ludzie, którzy mi pomagają, nie mógłbym kontynuować swojej misji – powiedział GAZECIE „Odblaskowy Anioł”.