AAA
Żyć, albo nie żyć? Oto jest pytanie!
Sobota, 04 czerwca 2011r. (godz. 12:14)

W służbie zdrowia pacjent tak naprawdę się nie liczy, jest tylko kamieniem w trybach machiny zwanej Narodowym Funduszem Zdrowia. Takie wnioski wyciągnąłem z felietonów radnego Roberta Sowuli w GAZECIE, będącego autorytetem w tych sprawach.

Marcin Pocheć - Radny Rady Miasta
Marcin Pocheć - Radny Rady Miasta
fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Radna sponsorką gminy

Poprzednia wiadomosc:
ť Sukces młodych budowlańców

Przypadków młodych ludzi chorych na raka i proszących o wsparcie finansowe, jedyną możliwość dla podtrzymania kuracji, bądź potrzebnej operacji, jest w mediach aż nadto. Prośby kierowane do widzów są dla nich jedyną szansą na uratowanie życia. Wszystko dlatego, że NFZ odmawia się finansowania leczenia nawet ratującego życie. Listy chorób rzadkich, wymagających nowoczesnego leczenia, są objęte limitami, a pacjent, który potrzebuje specjalistycznej pomocy i znalazł się poza limitem, musi radzić sobie sam… Czy zatem NFZ jest urzędem antyludzkim, którego urzędnicy nie liczą się z ludzkim życiem, ani zdrowiem? Jeśli, to jest to zakamuflowana i planowana z zimną krwią eutanazja? Boję użyć się słowa zbrodnia, czy ludobójstwo, ale pewnie wielu ludzi zadaje sobie takie pytania.


Każdy z nas płaci składki na ubezpieczenie społeczne. Zarządza nimi właśnie NFZ. Ten sam, którego oddziały przypominają ekskluzywne pałace, kapiące wręcz przepychem: marmurami i skórzanymi mebelkami. Są tam dobre wynagrodzenia, wysokie premie etc. Mają takie wydatki, że na ochronę zdrowia pieniędzy nie wystarcza? Społeczna sprawiedliwość i zwykła przyzwoitość nakazuje, by coś z tym zrobić! Urzędnik państwowy, który wyda złą decyzję może teraz być obciążony karą nawet do wartości 12-krotności swojej pensji. To dobrze, a jak ukarać urzędnika z NFZ za decyzję o "odmowie" leczenia ratującego życie? Moja propozycja to 20, ale lat więzienia!

Z myślą o wczesnym wykrywaniu nowotworów, NFZ rozpoczął akcję badań przesiewowych głównie dla kobiet. Cel słuszny i postępowanie roztropne, bo lepiej zapobiegać, a wcześnie wykryte choroby łatwiej i taniej leczyć. Jednak znowu gdzieś po drodze uciekło myślenie: nie przewidziano, iż efektem może być zwiększona ilość chorych na oddziałach i w poradniach onkologicznych. I co ? Ano to, że zdiagnozowani w akcji chorzy muszą czekać w kolejkach kilka miesięcy, drastycznie zmniejszając swoje szanse na szybkie i skuteczne wyleczenie. Jak by tego było mało, leczenie zaawansowanej choroby jest, i niepewne, i kilkakrotnie droższe. Ale kogo to w NFZ obchodzi? Przecież płacimy "haracz" co miesiąc, więc pensje pracowników są pewne i niezagrożone. Ten, jakże ponury obraz nie jest scenariuszem horroru, lecz naszą wspólną rzeczywistością.

Narodowy Fundusz Zdrowia ma się dobrze od lat, bez względu na to, kto w kraju rządzi. Ani PiS - słynące z walki ze społeczną niesprawiedliwością, mamiąc społeczeństwo pozorną walką z lekarzami łapownikami, ani SLD, ani PO nie mogli sobie poradzić z tą mityczną harpią nienasyconą. Pomysł Platformy Obywatelskiej na służbę zdrowia jest stosunkowo prosty. Prywatyzacja szpitali - nie wiadomo na jakich zasadach? Z sejmowych kuluarów wiadomo, że nastąpi zmiana wizerunku Ministerstwa Zdrowia. Ponieważ rząd PO zna się na takich zabiegach, pewnie wymienią minister Kopacz na nowy nabytek PO, posła Arłukowicza. On lepiej mówi, jest bardziej przekonywujący, a przede wszystkim stwarza pozory, że zna się na rzeczy. Jednak administracyjna kosmetyka i prywatyzacja problemu nie rozwiążą, a nowa twarz pieniędzy nie rozmnoży. Bo każdy (nowo)twór: państwowy czy prywatny, bez nich nie przeżyje. Dopóki więc nie będzie reformy systemu ubezpieczeń, ZUS i KRUS, pacjent dla państwa pozostanie złem koniecznym.

Może rząd, jak mówi minister Rostowski, nie ma większego wpływu na ceny żywności i paliw, poza podatkiem VAT i akcyzą będącymi olbrzymią częścią ceny tych towarów, ale ma wpływ na NFZ. Tylko czy zechce radykalnie rozwiązać problem?

Marcin Pocheć
Radny Rady Miasta

REKLAMA