AAA
Czy władze publiczne mogą mieć tajemnice?
Okiem obserwatora
Czwartek, 16 czerwca 2011r. (godz. 23:12)

Osoby żyjące w latach PRL-u pamiętają zapewne żądania ówczesnej opozycji, a także cele, jakie postawiła sobie Solidarność w 1980 r. Pośród nich było m.in. doprowadzenia do realizacji praw i wolności obywatelskich dotyczących dostępu do informacji o poczynaniach osób pełniących władzę, o podejmowanych przez nich decyzjach, o wynikach i ocenach dokonywanych przez władze zwierzchnie oraz organy kontrolne. Miało to przeciwdziałać samowoli urzędników sprawujących władzę na różnych szczeblach, traktowaniu kierowanych jednostek jak prywatnego folwarku, a podległych sobie osób, jak swego rodzaju współczesnych niewolników.

Grzegorz Walendzik - radny w latach 1990-2010
Grzegorz Walendzik - radny w latach 1990-2010
fot. Gazeta Starachowicka

Ostatnie 20 lat zaowocowało powstaniem regulacji prawnych mających upodmiotowić obywateli w ich prawie do informacji. Były one podporządkowane filozofii upubliczniania wszystkich informacji (poza wyjątkami, o czym poniżej) dotyczących działania władzy na szczeblu rządowym i samorządowym, miały służyć zapewnieniu przejrzystości w ich działaniu oraz przeciwdziałać m.in. nepotyzmowi, kumoterstwu i korupcji. Ograniczanie informacji zostało dopuszczone jako wyjątek i tylko w sytuacjach dokładnie określonych przepisami prawa.


Warto przypomnieć, że sprawa dostępu do informacji publicznej jest poruszona w Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej z 1997 r., w rozdziale II "WOLNOŚCI, PRAWA I OBOWIĄZKI CZŁOWIEKA I OBYWATELA". Stwierdza się w nim wprost, że "Obywatel ma prawo do uzyskiwania informacji o działalności organów władzy publicznej oraz osób pełniących funkcje publiczne". Prawo to, szczególnie w dobie Internetu, należy rozumieć, jako obowiązek każdej władzy (bez specjalnych monitów z zewnątrz) upubliczniania w sposób maksymalnie szeroki wszystkiego, co znajduje się w gestii jej działania.

W 2001 roku - na podstawie artykułu 61 Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej - została przyjęta przez parlament Ustawa o dostępie do informacji publicznej. Ustawa ta (miałem okazję głosować za nią), określając zakres przedmiotowy i podmiotowy dostępu do informacji publicznej, wskazała także trzy tryby dostępu do takich informacji. Na pierwszym miejscu ustawa wymieniła tryb ogłaszania informacji publicznych, w tym dokumentów urzędowych, w Biuletynie Informacji Publicznej (BIP).Do tworzenia podmiotowych stron BIP zobowiązane są w szczególności organy władzy publicznej, chociaż lista podmiotów do tego zobowiązanych w ustawie nie została zamknięta. Warto, w celach edukacyjnych (dla wszystkich stron) zacytować fragmenty ustępu 1 artykułu 6 ustawy o udostępniania informacji publicznej (tworzy otwarty katalog spraw podlegających udostępnianiu):
Art. 6. 1. Udostępnieniu podlega informacja publiczna, w szczególności o:
……….
4) danych publicznych, w tym:
a) treść i postać dokumentów urzędowych, w szczególności:
- treść aktów administracyjnych i innych rozstrzygnięć,
- dokumentacja przebiegu i efektów kontroli oraz wystąpienia, stanowiska, wnioski i opinie podmiotów ją przeprowadzających,
b) stanowiska w sprawach publicznych zajęte przez organy władzy publicznej i przez funkcjonariuszy publicznych w rozumieniu przepisów Kodeksu karnego,
c) treść innych wystąpień i ocen dokonywanych przez organy władzy publicznej,
d) informacja o stanie państwa, samorządów i ich jednostek organizacyjnych,
5) majątku publicznym, w tym o:
a) majątku Skarbu Państwa i państwowych osób prawnych,
b) innych prawach majątkowych przysługujących państwu i jego długach,
c) majątku jednostek samorządu terytorialnego oraz samorządów zawodowych i gospodarczych oraz majątku osób prawnych samorządu terytorialnego, a także kas chorych,
d) majątku podmiotów, o których mowa w art. 4 ust. 1 pkt 5, pochodzącym z zadysponowania majątkiem, o którym mowa w lit. a)-c), oraz pożytkach z tego majątku i jego obciążeniach,
e) dochodach i stratach spółek handlowych, w których podmioty, o których mowa w lit. a)-c), mają pozycję dominującą w rozumieniu przepisów Kodeksu spółek handlowych, oraz dysponowaniu tymi dochodami i sposobie pokrywania strat,
f) długu publicznym,
g) pomocy publicznej,
h) ciężarach publicznych.

Oprócz BIP-u, organy władzy publicznej, w tym samorządy, prowadzą własne strony internetowe, na których powinny informować o wszystkich sprawach interesujących mieszkańców. Niestety, gdy się na nie popatrzy nie można się oprzeć wrażeniu, że umieszczane są na nich sprawy stawiające rządzących wyłącznie w dobrym świetle i będące poniekąd kryptoreklamą i to na koszt podatników.

Brak jest natomiast odpowiedzi na sprawy poruszane, czy to w prasie, czy też takie, które powinny być natychmiast komentowane, aby nie wprowadzać dezinformacji lub niepotrzebnych plotek. Niestety, w Starachowicach brak odpowiedzi na wiele pytań (jeśli już się pojawiają, to sprawiają wrażenie nowomowy).

Przykładowo:

- Od czasu zwolnienia prezesa ZEC-u, spółki miejskiej, brak jest informacji prezydenta o przyczynach tej decyzji (zwłaszcza, że jeszcze nie tak dawno, ZEC przedstawiano radnym jako firmę wzorcową).

- Do publicznej wiadomości powinny być podawane zmiany w Urzędzie Miejskim oraz w podległych jednostkach organizacyjnych. Szczególnie tajemnicza jest sprawa zdymisjonowania naczelnika Wydziału Finansowego Urzędu Miejskiego (ma to miejsce w przededniu absolutorium dla prezydenta). Wypadałoby, aby prezydent (nie kwestionuję jego prawa do przeprowadzania zmian, ale ponieważ Urząd nie jest niczyją prywatną własnością, to wszystko, co się w nim dzieje jest sprawą publiczną) uzasadnił swoją decyzję oraz podał zalety i doświadczenia osoby przejmującej tę funkcję.

- Z dużym opóźnieniem podawane są informacje o ocenach zewnętrznych instytucji kontrolnych bez wyjaśniania przyczyn stwierdzonych nieprawidłowości oraz o podejmowanych działaniach w celu przeciwdziałania im w przyszłości.

- Brak pełnych komentarzy władz powiatu starachowickiego, odnośnie sytuacji w starachowickim szpitalu. Co kierownictwo tej instytucji zamierza, aby oddalić zagrożenie jej niewypłacalności i z jakie scenariusze mogą mieć miejsce w przyszłości (co z najwyższymi województwie długami).

Przypominanie ważnych spraw dotyczących odzyskanej dwadzieścia lat temu wolności ma sens tylko w tedy, jeśli o prawa i wolności będziemy dbać i dzisiaj. W przeciwnym razie będziemy, co najmniej, rozmijać się z prawdą i tworzyć niezgodną z nią rzeczywistość.

Grzegorz Walendzik
(radny w latach 1990-2010)

REKLAMA