AAA
Ponad trzydziestu na bruku
Nie wiedzą, co mają robić
Piatek, 21 pazdziernika 2011r. (godz. 22:46)

Od ponad dwóch lat pensje otrzymywali w ratach. Godzili się na to, bo chcieli pracować. Niestety, zamiast zapłaty dostali wypowiedzenia i od dwóch tygodni są na przymusowym urlopie. Firmie odcięto już prąd, a załoga wciąż nie dostała jeszcze całego wynagrodzenia za sierpień...

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Odblokowany "pałacyk"

Poprzednia wiadomosc:
ť Krzyk wołającego na pustyni!

- Wszyscy, jak tu stoimy, mamy wypowiedzenia, należą się nam odprawy. Boimy się, że możemy ich nigdy nie dostać. Zamkną wydział i do widzenia... nikt się nami nie zajmie - mówi pan Rafał, który razem z innymi pracownikami prosił GAZETĘ o interwencję.


Mieli zatrudnienie w Zakładzie Narzędzi, prowadzonym przez firmę IRB z Ogrodzieńca w dawnej Narzędziowni FSC. Od lat zakład był dostawcą pomocy technologicznych stosowanych w procesach obróbki metali - szczególnie w przemyśle metalowym i motoryzacyjnym. Od dwóch tygodni produkcja stoi. Pracownicy nie kryją swojego rozgoryczenia.

- Obecnie jesteśmy urlopowani. Pod koniec września w firmie wyłączono energię, oczywiście za długi. Było to zaraz po tym, jak otrzymaliśmy wymówienia, chyba na drugi dzień - dodaje pracownik.

- Nikt nas na to nie przygotował - mówił z wyrzutem pan Jerzy. - A przecież prezes był u nas. Powiedział, że jeśli będziemy wyrabiać normy, zakład utrzyma.

- Potem przyjechał i kazał wręczyć wypowiedzenia. Nie odezwał się słowem, nawet do nas nie zszedł - wtrąca pan Rafał. - Uciekł po prostu z zakładu i do dziś się nie pojawił. Czy wyrabialiśmy się z produkcją? Tak, choć zawsze było mu mało. Ze względu na opóźnienia w wypłatach, z firmy odeszli najlepsi ludzie. Została nas garstka, a wymagania te same. Odeszło 10 -15 osób i z blisko pięćdziesięciu, zrobiło się ponad trzydzieści. Ale pensji na czas wciąż nie płacono.

Sytuacja taka utrzymywała się długo

- Od 2008 roku wynagrodzenia otrzymywaliśmy w ratach z powodu nierentowności zakładu - mówi pan Jurek, który z tego właśnie powodu otrzymał wypowiedzenie, jeszcze na miesiąc przed kolegami. Podobnie jak oni nie otrzymywał ciągle zapłaty.


Nie mają pieniędzy

- Podobno wpłynęły nam jakieś na konto - mówi niepewnie - Ale to dopiero zaliczka za sierpień...

- A gdzie jeszcze wrzesień, październik, listopad i grudzień?- pyta pan Rafał. - Skoro nie mamy energii, to nie możemy wyrabiać. A jeśli tak, to z czego zapłacą nam pensje?

- Z dniem 1 stycznia 2012 roku należą się nam odprawy, a prawdopodobnie będziemy musieli się o nie sądzić, bo przy obecnym stanie zaangażowania zarządu, czarno to wszystko wygląda - mówi pan Rafał. - Jak powiedzieliśmy, że przyjdzie GAZETA, to zaraz znalazło się trochę złotych na koncie. Ale reszty pieniędzy nieprędko można się będzie spodziewać, o ile w ogóle je ktoś zobaczy...

Trudno się dziwić fatalnym nastrojom członków załogi.

- Od kilku miesięcy utrzymuję się z tego, co zarobi żona - mówi pan Rafał, któremu wtórują inni.

Kilku z nich ma jeszcze gorzej...Panu Januszowi zabraknie do emerytury dwóch lat.

- Muszę udać się najpierw do ZUS-u, żeby sprawdzili, czy dostanę jakieś świadczenie - mówi bez przekonania.

Woli nawet nie myśleć, co zrobi, jeśli usłyszy, że nie.

- Szanse na znalezienie pracy? W wieku 58 lat? Żadne - odpowiada bez chwili namysłu.

Wykształcenie ma średnie techniczne, przez całe życie nie robił niczego innego, jak tylko narzędzia. Ciągle w jednym zakładzie. Najpierw w FSC, a później w kolejnych firmach, które powstały w tym obiekcie.

- Pod nazwą IRB pracujemy od marca 2003 roku - mówi pan Rafał. - Ale firma, jako narzędziownia istnieje od lat 40 - tych, powstała zaraz po wojnie. Był tu Zakład Narzędzi FSC, a w dobie przekształceń pojawiła się spółka. Przez sześć lat pracowaliśmy pod syndykiem. Wyprowadził firmę na prostą, a potem sprzedał zakład panom z Ogrodzieńca, którzy w ciągu kilku lat doprowadzili go do upadku. Kiedy skończyły się im dotacje na zatrudnienie, dopłaty i ulgi, szybko pojawiły się trudności finansowe i opóźnienia w wynagrodzeniach.

Chcą dalej pracować

- Godziliśmy się na to, bo chcieliśmy pracować - tłumaczy mężczyzna. - I nadal chcemy. Czekamy aż włączą energię, by znów produkować. Za każdy dzień wpisują nam teraz urlop, który przy takim obrocie sprawy szybko się skończy. A przecież powinni płacić nam przestojowe - mówi pan Rafał.

- To nie nasza wina, że zakład nie produkuje. Codziennie zgłaszamy swoją gotowość do pracy, ale z winy zakładu i jego długów, energii nie ma. Nie mamy związków, kogoś kto mógłby nam pomóc. Prezes nie odbiera telefonów, nie przyjeżdża, po prostu postawił na nas już krzyżyk. Zresztą co tu dużo mówić, dlaczego stoimy tu z panią przed firmą? Bo dyrektor zakładu nie chciał nas wpuścić do środka - mówi pan Rafał.

Faktycznie rozmawialiśmy "na dworze", a dyrektor pojawił się na samym początku. Poinformował tylko, że nie jest upoważniony do udzielania jakichkolwiek komentarzy i odesłał nas do prezesa zarządu. Ten jednak nie chciał rozmawiać.

Jak udało się nam dowiedzieć, sprawą opóźnień w wypłatach pensji, zajmowała się już Państwowa Inspekcja Pracy. Przeprowadzona w marcu kontrola wykazała, że pracodawca nie wywiązuje się z tego w terminie, co - jak poinformowała nam Barbara Kaszycka, rzecznik prasowy PIP w Kielcach - jest wykroczeniem przeciwko prawom pracownika. I nawet finansowe trudności, nie zwalniają go z tego.

- Pracownik nie może ponosić odpowiedzialności ani ryzyka ekonomicznego. Ma otrzymywać wynagrodzenie. Brak środków nie zwalnia pracodawcy z wywiązywania się z tego obowiązku. Jeśli ma przejściowe trudności, jest Fundusz Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych, w którym może zaciągnąć pożyczkę - wyjaśnia Barbara Kaszycka dodając, że w tej konkretnej sprawie wszczęte zostało postępowanie karno - administracyjne.

Przy okazji kontroli wyszły też na jaw inne nieprawidłowości związane z bezpieczeństwem pracy, co skutkowało wydaniem odpowiednich decyzji.

Pomogło, ale na krótko, jak twierdzi załoga. Ale takiego obrotu spraw nikt się z nich nie spodziewał.

- Boimy się, że nie dostaniemy żadnych pieniędzy. Byliśmy w sądzie, pytaliśmy, jaka jest procedura. Każdy z osobna może złożyć swój wniosek o wypłatę zaległych wynagrodzeń. I pewnie tak to się skończy - mówi pan Rafał, który powoli traci nadzieję na zaległe wypłaty...

(An)

Dołącz do nas na Facebooku!

PRZECZYTAJ TAKZE:
hd600fan - 22-10-2011 11:17
Pracowałem w tej firmie na przełomie 2008 i 2009 roku.Skierowali mnie tam z PUP-u.Ogólnie nedza tam była straszna.Na wszystko brakowało kasy.Zimą warunki pracy okropne.Na hali produkcyjnej temp.spadała do misus 4 stopni.Zamarzała woda w czajnikach oraz w maszynach.Smród i brud.Horror. Płace liche, jako nowoprzyjęty oczywiscie na [...]
REKLAMA