AAA
Personalne zgrzyty w agencji wspomagającej przedsiębiorców
Fundowali wątpliwości
Piatek, 02 marca 2012r. (godz. 18:37)

Fundacja - Agencja Rozwoju Regionalnego, utworzona przez gminę Starachowice do wspierania małych firm, od listopada ubiegłego roku nie mogła wybrać nowego prezesa. To przez konflikt w Radzie FARR, która nie potrafiła się dogadać na ten temat. W tydzień temu część zasiadających w niej osób demonstracyjnie zrezygnowała z pracy, bądź też została odwołana, bo i taka wersja została przedstawiona.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Handlował "piratami"?

Poprzednia wiadomosc:
ť Broń wystrzeliła w dłoni

Zarząd Fundacji ARR tworzą: Wiktor Goliat, Jolanta Stanecka i Ryszard Nosowicz, pełniący funkcję prezesa. Jego kadencja skończyła się 26 listopada ubiegłego roku, nowy szef miał być wybrany w drodze konkursu. Zgłosiło się pięciu kandydatów, m.in. dotychczasowy prezes Nosowicz, a także Szymon Szumielewicz, były prezes Zakładu Energetyki Cieplnej, Jarosław Łyczkowski, ostatnio zasiadający w Radzie Nadzorczej Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego i Maciej Kowalski, asystent lewicowej europosłanki Joanny Senyszyn.


Rada Fundacji nie potrafiła się jednak zdecydować, kogo wybrać. Ujawniły się wewnętrzne konflikty, w wyniku których 23 lutego br. odeszło z niej 3 z 6 członków: Tomasz Jarosław Capała, Andrzej Sendecki i Aleksander Borkowski. Reprezentowali oni interesy drugiego z założycieli Fundacji - Starachowickiego Stowarzyszenia Inicjatyw Lokalnych, powołanego w 1993 roku na wniosek ówczesnego prezydenta Starachowic Grzegorza Walendzika.

- Nie dało się wybrać prezesa, bo panowie: Stanisław Kosior i Robert Pastuszka, desygnowali do rady przez prezydenta Starachowic, najpierw zerwali obrady, a potem odmówili udziału w głosowaniu nad wyborem kandydata. Pan Kosior chciał, żeby nadal był ten sam prezes i zarząd - mówi "Gazecie" Tomasz J. Capała, który przed odejściem przewodniczył radzie FARR w zastępstwie aresztowanego prezydenta Wojciecha B.

Capała i pozostali napisali oświadczenie, w którym podali jeszcze inne powody swojej rezygnacji. To: utrudnianie im przez zarząd dostępu do informacji, co praktycznie uniemożliwiało ocenę jego pracy, obciążanie ich odpowiedzialnością za wyborczy impas przez władze miasta oraz konflikt interesów w FARR polegający na tym, że jeden z członków rady desygnowanych przez gminę jest pracownikiem firmy należącej do osoby z zarządu (chodzi tu o zależność Stanisława Kosiora wobec Wiktora Goliata - przyp. autorki). Po odejściu zbuntowanej trójki ich miejsce zajęli nowi przedstawiciele SSIL: Maria Janiec, dyrektorka gimnazjum prowadzonego przez tę organizację oraz jej sekretarz Ewa Markowska i członek Maciej Górski.

Nowego zarządu Fundacji nie było przez kilka miesięcy. Kto w takim razie kierował w tym czasie Agencją? Pytanie jest o tyle ważne, że w grę wchodzi gospodarowania dużymi pieniędzmi, wspomagającymi mały i średni biznes w Starachowicach, a także w Kielcach, Ostrowcu i Skarżysku - Kamiennej. Przykładowo: w ramach poręczania kredytów zaciąganych przez firmy, Agencja obraca aktualnie 12- milionowym kapitałem. Ponadto udzieliła przedsiębiorcom pożyczek wartości około 4 mln zł. Czy stary zarząd mógł podejmować decyzje związane z finansami Fundacji? Tomasz J. Capała mówi, że takie sytuacje miały miejsce.

- Były prezes zarządzał dalej i nawet podpisał dwie umowy - mówił "Gazecie".

Tę kwestię poruszył też na piątkowej sesji Rady Miejskiej Michał Walendzik.

- Na komisji dostaliśmy informację, że Agencja nie mogła w grudniu pozyskać 10 mln zł, bo nie było władnych osób. Tymczasem na jej stronie internetowej można przeczytać o dwóch umowach podpisanych w grudniu i lutym. Jak to w końcu jest? - pytał.

- Faktem jest, że w grudniu nie było możliwości składania wniosków, bo nie było zarządu Fundacji - przyznał Ryszard Nosowicz.

- W styczniu dostaliśmy jednak pismo z Urzędu Miasta zezwalające zarządowi nadal wykonywać swoje obowiązki. To, że taka sytuacja jest możliwa potwierdziły również opinie trzech kancelarii adwokackich - podkreślił.

- To są nadal niejasne sprawy, bo od listopada FARR nie ma prezesa - miała wątpliwości Lidia Dziura.

- Na ten temat jest cała książeczka pism między Urzędem Miasta, SSIL, w którego zarządzie też jestem, a członkami Rady FARR. Panowie desygnowani do Rady przez SSIL zostali odwołani. Dzień później, dziwnym trafem, wpłynęła informacja, że sami rezygnują z funkcji - odpowiedział Nosowicz.

- Członkowie rady mają prawo do informacji pozwalających im kontrolować pracę zarządu - polemizował Tomasz J. Capała.

- Pewnych rzeczy nam jednak nie udostępniono, zasłaniając się tajemnicą danych osobowych. Chyba jednak nie dotyczy ona członków rady w ich pracy wewnętrznej. Kłopoty z wyborem prezesa, to sprawa wtórna. Podstawowym problemem jest uniemożliwienie nam właściwego nadzoru nad zarządem To, że jest się prezesem nie oznacza, że nie podlega się ocenie- stwierdził.

Skrytykował też aktualną reprezentację SSIL w radzie FARR.
- Desygnowano katechetkę, emerytowaną pielęgniarkę i masażystę, a mówimy o zarządzaniu dużymi pieniędzmi - zaznaczył.

- Przykro mi, że muszę to powiedzieć, ale radny kłamie i mamy na to pisma. Chciał pan wykaz przedsiębiorców z ich danymi osobowymi. Takich informacji nie udostępniamy, ale został pan powiadomiony, że są do wglądu w Fundacji. Ja jestem spokojny, bo trzy kancelarie prawne wyraziły swoją opinię, byliśmy kontrolowani przez 32 instytucje, ostatnio przez NIK, i nie zalecono nam żadnych poprawek - polemizował Nosowicz i dodał:

- W ciągu 3- letniej kadencji tego zarządu zaczęło się psuć od ostatniego roku. Zagrały też osobiste animozje osób desygnowanych przez SSIL.
Capała przyznał, że do jednego z członków FARR na pewno miał zastrzeżenia.

- Oświadczyłem, że nie będę uczestniczył w spotkaniach rady, dopóki będzie na nich obecny Wojciech B. Potem przejąłem w niej jego obowiązki - wyjaśnił.
Informacja o nowym składzie rady FARR zainteresowała Krzysztofa Rożyckiego.

- W jakim celu została powołana katechetka? - spytał.

- Proszę mi pokazać dokument zabraniający takiej osobie działalności. Do rady społecznej fundacji może być powołany każdy człowiek - przekonywał Nosowicz.

Wiceprezydent Starachowic zwrócił się o sądowe ustanowienie kierownictwa w skonfliktowanej FARR.

- Wniosek złożony do Sądu Rejestrowego w Kielcach może się już wkrótce okazać bezprzedmiotowy. W najbliższą sobotę będzie spotkanie rady, która powinna na nim wybrać prezesa - powiedział GAZECIE w piątek Sylwester Kwiecień.

Przypuszczenia okazały się słuszne. W sobotni wieczór rada FARR powołała nowy zarząd.Tworzą go: Ryszard Nosowicz, jako prezes oraz Jolanta Stanecka i Dariusz Faliszewski.

(iwo)

Dołącz do nas na Facebooku!

PRZECZYTAJ TAKZE:
dspisme - 03-03-2012 17:37
A co Ty chcesz w tym mieście zmieniać albo co już udało Ci się zmienić? :)
Maciej Kowalski - 02-03-2012 23:20
Po pierwsze odpowiedz w jakim błocie jestem ubabrany?!!! Po drugie to kto jest moim pryncypałem niby? i co jest u NAS ( w sensie kogo masz na myśli? ) takie żenujące? Wyluzuj bo ja sobie nie mam wiele do zarzucenia (co nie znaczy że jestem bez skazy :) ) ok?
blus12 - 02-03-2012 23:03
hmm a to chyba Twój pryncypał dał na tą sytuacje niejako przyzwolenie.....a po drugie jak się samemy jest ubabranym w błocie by nie ująć bardziej dosadnie to trudno wymagać od innych - przykład p. Kwietnia tu najlepszym przykładem........ i Wy chcecie coś w tym mieście zmienić, naprawić .....żenada
Maciej Kowalski - 02-03-2012 21:53
Też tak myślę. Miałem okazję zaskarżyć postępowanie konkursowe - dało to tyle że początkowo nie wybrano demokratycznie w głosowaniu prezesa, ale za chwilę SILL zrobił swoję i odwłał Radę Fundacji - także jak się nie da demokratycznie to można zawsze kruczkami zza węgła. Szkoda.
Prober - 02-03-2012 21:46
Krótko - to hucpa . Kolejny upiorny żart starachowickiej pseudo demokracji. Po raz kolejny korytko otrzymała grupa od lat trzymająca władzę w mieście.
REKLAMA