AAA
Atak na niezależność powiatu?
Lewicy nie udało się przekonać większości
Niedziela, 07 marca 2010r. (godz. 13:30)

O kupczeniu stanowiskami w powiecie zrobiło się głośno nawet w mieście. Podczas jednej z ostatnich sesji, radni SLD, po tym jak okrzyknęli się strażnikami publicznych pieniędzy, próbowali wprowadzić rezolucję, w której potępiali działania władz powiatowych. Grozili nawet zaniechaniem współpracy w zakresie finansowania inwestycji, jeśli rada nie wycofa się z błędnych decyzji.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Koniec ze „szczękami”

Poprzednia wiadomosc:
ť Będzie sygnalizacja?

- Nie po to miasto bierze kredyt i wspomaga powiat w zakresie inwestycji drogowych, żeby ten mógł go konsumować na zwiększanie wynagrodzeń i zatrudnienia – twierdził Sylwester Kwiecień, autor wspomnianej już rezolucji. Próbował do niej przekonać pozostałych samorządowców.


- Jako strażnicy publicznych pieniędzy w Starachowicach, nie możemy się na to godzić - mówił.

W piśmie apelował do starosty Andrzeja Matyni i radnych powiatowych o zaniechanie praktyk zwiększających wydatki na administrację starostwa powiatowego, w tym tworzenie nowych stanowisk.

- Bardzo źle oceniamy decyzję, podjętą podczas obrad sesji Rady Powiatu 25 lutego br., zwiększającą wydatki na wynagrodzenia o kwotę o ok. 100 tys. zł – można było przeczytać. - Apelujemy o wycofanie się z tych błędnych decyzji.

W innym przypadku zmuszeni będziemy zmniejszyć wysokość finansowania lub zaniechać finansowania zadań realizowanych przez samorząd powiatowy.
Zabrzmiało jak mały szantaż i właśnie w taki sposób odebrał te słowa wicestarosta.

- Zwracam się z prośbą, żebyście nie szli w tym kierunku – mówił do radnych, którzy mieli za chwilę głosować nad rezolucją. Jej przyjęcie, według Andrzeja Sendeckiego, stwarzało groźbę pewnego precedensu, gdy jedna jednostka samorządu terytorialnego ingeruje „aksamitnie” w działalność drugiej niezależnej jednostki.

- Uszanujmy kompetencje i uprawnienia Zarządu i Rady tego powiatu – apelował do miejskich rajców. - Jeżeli uchwała, którą podjęliśmy nie jest zgodna z prawem, to właściwy organ ją uchyli. Dlaczego przeciwne jej kluby nie wyszły z sali, tak by nie było wymaganego quorum? – pytał przekornie.
- Widocznie zatrzymała ich tam lojalność radnego. Nie będziemy nikomu mydlić oczu – przyznał. – Dyskusja na ten temat była jawna, choć nie wydaje mi się właściwym wyciąganie „z kuchni” pewnych procedur. Jak świat światem, gdziekolwiek pojawia się władza, towarzyszą jej takie zjawiska – mówił o obsadzaniu stanowisk.

A co do przyszłej współpracy między samorządami, radził dobrze przemyśleć tę kwestię.

- Jeśli wspólnie nie wykonamy inwestycji, zrobimy tylko szkodę mieszkańcom. A mieszkaniec, to wyborca. Myślę więc, że byłoby lepiej, gdybyśmy tego typu pomysłów nie stosowali – radził kolegom samorządowcom.

- To nie tak, że uzurpujemy sobie prawo zwracać uwagę samorządowcom z powiatu – zaprzeczał Sylwester Kwiecień. - Gdybyście finansowali zadania z własnych środków, nie mielibyśmy prawa ingerować w wasze decyzje. Ale miasto po raz kolejny dokłada do inwestycji. Jako radni widzimy, że nasze pieniądze nie są wydawane w efektywny sposób.

Nie przeznacza się ich na rozwój powiatu, a na tworzenie nowych stanowisk, przeciwnie niż u nas. Nasza władza pracuje w dwuosobowym składzie, a wy we czwórkę nie daliście rady. Musieliście dobrać piątego. A później pewnie będzie nowy samochód, biurko, komputer itp. Musi mieć przecież czym pracować, chyba że będzie tu tylko dla sztuki.

Jeśli ma być rzeczywistym wzmocnieniem zarządu, musi mieć narzędzia, a te kosztują – przekonywał szef lewicy, który, mimo zapewnień że chodzi o nieetatowego członka zarządu (nie będzie pobierał dodatkowych pieniędzy prócz diety), dalej trwał przy swoim.

- Nie zgodzę się, że nie mamy prawa upomnieć się o pieniądze podatników w Starachowicach – kontynuował. - Niewykluczone, że gdy pojawią się nowe pomysły, będziemy pytać, na co pójdzie każda nasza złotówka. Niech to będzie dla was przestrogą. Jak bierzecie pieniądze od kogoś, to swoich bardziej pilnujcie, bo może je ktoś wam wypomnieć – radził S. Kwiecień.

Ale, koniec końców, rezolucja zgłoszona przez niego upadła. Nie udało się zdobyć wymaganego poparcia.

(An)

REKLAMA