AAA
Obywatelski głos w sprawie budżetu
Sztuka dla sztuki?
Niedziela, 02 grudnia 2012r. (godz. 21:42)

Dużo emocji i mało konkretów było na konsultacjach społecznych w sprawie projektu starachowickiego budżetu na rok 2013. Nie mogło być zresztą inaczej, skoro pieniądze wstępnie już rozdzielono i - tak jak zwykle - nie wystarczyło na wszystko. Ci, którzy liczyli na deklaracje w sprawie remontów ulic, odeszli z kwitkiem. Bo wiceprezydent złożyć ich nie chciał, uzależniając dalsze decyzje od dodatkowych wpływów do gminnej kasy.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Debata społeczna

Poprzednia wiadomosc:
ť Policja przesiada się na rowery?

W środę i czwartek minionego tygodnia mieszkańcy spotkali się z włodarzami, aby podyskutować na temat projektu przyszłorocznego budżetu. Jego ogólne ramy przedstawiła skarbnik gminy - Halina Piwnik i już podczas referowania wywiązała się dyskusja na temat wzrostu dynamiki wydatków na administrację publiczną. Jedna z mieszkanek domagała się nawet zestawienia tych wydatków sprzed kilku lat.


- Musimy doprowadzić do porównywalności prób - przekonywał wiceprezydent Sylwester Kwiecień. - Nie można zestawiać jedynie liczb, bo przez te lata zmieniały się także zadania stojące przed samorządem, których z roku na rok wciąż przybywało. Gmina przejęła na przykład zarządzanie zasobami komunalnymi i mieszkaniami od STBS-u. Doszły jej obowiązki, w ślad za którymi nie szły większe pieniądze - tłumaczył wiceprezydent.

Najbardziej interesowały mieszkańców jednak drogi. I tu, jak zwykle, pojawiła się wyliczanka. Bo każdy z przybyłych reprezentował inną ulicę. Byli między innymi mieszkańcy ulicy Radoszewskiego, Dobrej i Wylotowej, osiedla Lubianka i Żeromskiego.

- Co kilka lat zmienia się władza, prezydenci odchodzą, formuje się nowa rada. A ja od 10 lat chodzę o drogę - żalił się jeden z mieszkańców ulicy Radoszewskiego, pytając o możliwości wykonania tego zadania w najbliższym roku.

Wiceprezydent nie zostawił mu jednak złudzeń, twierdząc, że są one ograniczone.

- Mamy pewne wydatki obligatoryjne, od których gmina nie może uciec - tłumaczył Sylwester Kwiecień. A jednym z nich jest choćby oświata, która pochłania aż 30 procent funduszy.

- Był czas, że wydawaliśmy pieniądze, zaciągaliśmy pożyczki, a teraz trzeba je spłacać. Ta inwestycja - mówił o ulicy Radoszewskiego - nie jest do zrealizowania w 2013 roku. Mogliśmy ją oczywiście umieścić, ale nie chcieliśmy tworzyć wirtualnych budżetów. Ten jest jak najbardziej realny - mówił o planie finansów na przyszły rok.

Mieszkaniec osiedla Lubianka wytknął władzy brak konsekwencji i jakiejkolwiek logiki w remontowaniu ulic.

- Kto zdecydował o tym, że robimy ulicę pierwszą i trzecią w kolejności, a nie robimy ulicy drugiej? - pytał mężczyzna i miał za złe gminie, że kryta pływalnia pochłonęła środki na drogę przy której mieszka.

- Proszę zapytać się radnych, jak głosowali i dlaczego. To oni zdjęli pieniądze i "przełożyli" je na ulicę Wspólną - mówił wiceprezydent Kwiecień.

Mieszkankę osiedla Żeromskiego interesowało natomiast, czy miasto posiada projekt rewitalizacji tej części miasta. Skarżyła się na źle wykonane odwodnienie i nie do końca przemyślany skwerek. Pretensje mieli także mieszkańcy ulicy Dobrej i Wylotowej. Głos w ich imieniu zabrała młoda kobieta, stwierdzając, że inwestycji nie wykonano do końca, mimo że przy przetargu udało się zaoszczędzić trochę pieniędzy. Inwestor zrealizował zadanie za 280 tys. zł a nie za 500 tys. zł, jak planowano. Co zatem stało się z pozostałymi pieniędzmi i dlaczego nie zostały tutaj wykorzystywane - pytała.

- Są potrzeby w różnych innych rejonach - tłumaczył S. Kwiecień. - A, że pieniędzy nie wystarczyłoby na realizację kolejnego etapu tego zadania, przeznaczyliśmy je na inne. Bo takich ulic, jak ta jest znacznie więcej. Państwo jesteście i tak w dobrej sytuacji, bo dwa etapy zostały już wykonane, a na następny jest projekt. I, jeśli pojawią się tylko pieniądze, będziemy chcieli go wreszcie zrealizować. Nie negujemy takiej potrzeby. Wiemy i chcemy, ale nie stać nas na to - tłumaczył Sylwester Kwiecień.

- Być może należałoby zaplanować sztywną listę działań drogowych i realizować je w perspektywie - zastanawiał się głośno Dariusz Grunt ze Stowarzyszenia Spółdzielców i Wspólnot Mieszkaniowych "Nasze Miasto".

- Jest to niemożliwe z prostej przyczyny: dokładnie co cztery lata zmienia się władza i to radni decydują o tym, co będzie realizowane - odpowiedział wiceprezydent. - Nie planowaliśmy budowy ulicy Wspólnej, a i tak znalazła się w tym budżecie. Możemy się oczywiście obrażać, ale póki co nie wymyślono lepszego systemu niż demokracja. Nawet jeśli stworzymy plan, to nie będzie miał on świętości katechizmu, bo zawsze znajdzie się grupa, która go "storpeduje". Lepiej nie będzie, bo będziemy mieć wkrótce "radnych okręgowych", którzy będą dbać tylko o własne rejony - kontynuował wiceprezydent. - A my chcemy proponować zadania, na które mamy gotową dokumentację.

Było też o cenach za wodę i ścieki, zawirowaniach związanych z nowym regulaminem wywozu śmieci i gospodarki odpadami w Gminie Starachowice, ale też sprawach na pozór błahych, jak zwiększenie nadzoru nad pracownikami interwencyjnymi.

Druga konsultacja odbyła się z udziałem mieszkańców ulic Granicznej, Mieszały, Moniuszki oraz Podlesie. I też dominował temat budowy dróg. Odpowiedzi włodarza były podobne: jeśli uda się sprzedać gminny majątek, można będzie pomyśleć o dodatkowych zadaniach. Czy w tej sytuacji spotkania były w ogóle potrzebne? Zdaniem wiceprezydenta tak, bo warto było wysłuchać mieszkańców, a także problemów, z którymi zmagają się na co dzień.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA