Miejscowi działacze Sojuszu Lewicy Demokratycznej zwołali konferencję prasową i komentowali procedowanie uchwały budżetowej oraz wykluczenie z partii dwóch radnych miejskich.

SLD o budżetowej "zadymie"
fot. Gazeta Starachowicka

- Wstąpienie do partii powoduje, że dana osoba w jakiś sposób rezygnuje z części swojej swobody wypowiedzi, bowiem będąc w formacji politycznej godzi się na to, że czynią to władze statutowe, które u nas zostały wybrane w sposób demokratyczny. Nasi koledzy przekroczyli statut i nieprawdą jest, że ktoś ich w jakiś sposób szczególny szykanował, a już na pewno powodem wykluczenia ich z partii nie było to, że przyłączyli się do referendum i wstąpili do tzw. koalicji antykorupcyjnej - komentował przewodniczący struktur powiatowych SLD, wiceprezydent Sylwester Kwiecień, zapowiadając, iż w tej sprawie głos zabrał po raz ostatni.

Ustosunkowano się również do sesyjnej debaty nt. budżetu gminy Starachowice na 2013 rok.

- Tłumaczyłem i głośno mówiłem o tym, czym będzie groziło nieuchwalenie budżetu. Złożyłem wniosek o zwołanie sesji nadzwyczajnej, na której pojawiły się ciekawe rozwiązania. Informacje, jakoby radni SLD byli przeciwko dopłatom do wody i że będą zwalniać są kłamliwe - wyjaśniał wiceprezydent Kwiecień, który trzy lata temu sam zaproponował uchwałę o dopłatach do wody.

W tej sprawie również ma odbyć się sesja nadzwyczajna, o którą wnioskował już jeden z radnych tzw. "większości".

- Statystycznie, jeżeli mieszkańcy miasta zużyliby tyle samo wody i odprowadzili tyle samo ścieków ile w roku 2012, to dopłata do wody wynosiłaby 55 gr/m sześc. - mówił wiceprezydent.

Głos w sprawie "budżetowego zamieszania" zabrał także Piotr Nowaczek - szef miejscowej lewicy.

- My, ludzie lewicy, nie możemy pozwolić, aby dla zwykłego "widzimisię" zwalniać 31 osób z Urzędu Miejskiego. Bezrobocie w naszym mieście jest już wystarczająco duże. 1 mln 280 zł zostało lekką ręką zdjęte z budżetu przez koalicję Platformy Obywatelskiej, PiS-u, Spółdzielczości mieszkaniowej oraz dwóch radnych niezrzeszonych - mówił.

Wiceprezydent Kwiecień poinformował także, iż zwolnienia w UM polegać będą na wielowątkowych działaniach, zmierzających do ograniczenia wydatków administracyjnych, jednak nie będą przeprowadzane w trybie zwolnień grupowych.

- Cieszę się, że państwo radni, którzy chcieli zaburzyć nam porządek sesji, przesuwali pieniądze z paragrafów, bo będą teraz musieli wziąć odpowiedzialność za finanse gminy. Szkoda tylko, że kosztem ludzi, którzy pracują w Urzędzie Miejskim - mówił Piotr Nowaczek.

22 stycznia br. czterech pierwszych pracowników Straży Miejskiej otrzymało wypowiedzenia, co było skutkiem "obcięcia" z budżetu gminy Starachowice aż 200 tys. zł na potrzeby bezpieczeństwa. W "kolejce po wypowiedzenia" czeka jeszcze kilku kolejnych strażników.

- W tej chwili etatami, które pozostaną, nie da się zapewnić pracy strażników w trybie trzech zmian, czego chcieliby mieszkańcy miasta. Ile tylko mogli, zeszli z kosztów. A co będzie? Z pewnością ograniczona liczba patroli. Jako lewica, nie dopuścimy do tego, aby traktować ludzi jak cyferki - dodał Nowaczek.

(Kas)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU