AAA
Redukcji nie dało się uniknąć
W MAN
Sroda, 29 lipca 2009r. (godz. 21:56)

To już pewne! 180 pracowników MAN w sierpniu straci pracę. A mogło być gorzej, bo jeszcze tydzień temu mówiło się o ponad dwukrotnie wyższej liczbie, choć pewnie dla ich rodzin to żadna pociecha.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Groził lekarzom śmiercią

Poprzednia wiadomosc:
ť Kraksa w Lubieni

Zakłady niemieckiego koncernu motoryzacyjnego MAN w Starachowicach zwolnienia zapowiedziały już 14 lipca. Decyzję tłumaczono kryzysem na rynku motoryzacyjnym, a także spadkiem zamówień na nowe autobusy. A to właśnie u nas produkuje się ich szkielety i inne niezbędne komponenty.


W tym roku mija 10 lat, od kiedy niemiecki koncern przeniósł część swojej produkcji do Starachowic. Spółka zatrudnia 1803 osoby, w tym 1398 bezpośrednio w produkcji. Zdecydowaną większość stanowią monterzy oraz ślusarze – blacharze, którzy dziennie produkują nawet 10 korpusów autobusowych.

Sam zakład, o czym informował jego kierownik - Stanisław Ziętkiewicz, osiągnął w tym roku rekordowe obroty w swojej historii. Ale nawet to, nie ustrzegło go przed kryzysem, który ostatnio zaczął pukać do jego drzwi. Spadek liczby zamówień spowodował, że zakład zdecydował się na redukcję etatów.

Początkowo mówiło się o 400 osobach, które do końca roku miały stracić pracę z wszystkich grup zawodowych. Kilka dni później związki zawodowe rozpoczęły negocjacje z zarządem spółki. Zdążyli odbyć już kilka spotkań.

- Rozpoczęła się kolejna tura rozmów – informowała pod koniec tygodnia Katarzyna Syska, rzecznik prasowy grupy MAN. – Na razie wszystko układa się dobrze. Obie strony są zadowolone z przebiegu spotkań. Jesteśmy blisko celu – zakomunikowała w piątek rano. – Mamy nadzieję, że szybko uda się dojść do konsensusu.

Kilka godzin później Jan Seweryn, przewodniczący zakładowej „Solidarności” poinformował GAZETĘ o podpisaniu porozumienia z zarządem.

- Już wczoraj uzgodniliśmy wszystkie warunki. Dziś nanieśliśmy tylko kosmetyczne poprawki – mówił w piątek popołudniu.

Jest już pewne, że 180 osób w najbliższym czasie straci pracę. Pierwsze wypowiedzenia otrzymają już pod koniec sierpnia.

- Tych etatów nie dało się już uratować – uważa J. Seweryn, mimo wszystko zadowolony z przebiegu i finału rozmów.

- Mogło być jeszcze gorzej. Wstępnie mówiło się o 400- osobowej redukcji – przypomina. – Zwalniane osoby dostaną odprawy o jedną pensję wyższe, niż wynikałoby to z ustawy. Otrzymaliśmy zapewnienie, że zwolnienia nie obejmą osób po 50. roku życia, pracowników przebywających na urlopach macierzyńskich, bądź wychowawczych, a także samotnie wychowujących dzieci.

Oprócz warunków socjalno – bytowych, dużą rolę przy typowaniu będzie odgrywać ocena przydatności pracownika dla zakładu, jaką przeprowadzi dział personalny. Ważne jest to, że w tym roku zwolnione zostanie tylko 180 osób. Za cenę pewnych ustępstw, udało się nam ocalić blisko 300 kolejnych osób.

Unikniemy drugiej tury zwolnień w tym roku. We wrześniu brakuje pracy na 3 dni, w październiku na 5, a listopadzie na 10. Jest to 18 dni w skali trzech najbliższych miesięcy. W zamian za utrzymanie stanowisk, zgodziliśmy się na rezygnację z 70 proc. premii rocznej.

W ten sposób pracownicy mają pewność, że do końca roku kolejnych zwolnień nie będzie. Czego nie można jednak wykluczyć w przyszłym roku, chyba że sytuacja na rynku poprawi się. Póki co, w zakładzie rozpoczął się przestój związany z przebudową istniejących wydziałów. Pracownicy wzięli trzytygodniowe urlopy.

(An)

REKLAMA