AAA
Strajk wisiał w powietrzu
Co dalej ze starachowickim szpitalem?
Czwartek, 05 listopada 2009r. (godz. 22:54)

Głos rozsądku, czy może przejaw tchórzostwa, bo i takie stwierdzenia padały z ust radnych na temat stanowiska Zarządu Powiatu, który szpitala przekształcać nie chce, a przynamniej na razie. W obecnej sytuacji jest to zbyt ryzykowne przedsięwzięcie, które – zdaniem starosty - może przynieść placówce więcej szkody niźli pożytku. A zmieni niewiele, bo głównym problemem jest dziś niedoszacowany kontrakt.

fot. hmr
Nastepna wiadomosc:
ť II LO na gigantycznej pielgrzymce

Poprzednia wiadomosc:
ť Kradli mięso

Opozycja grzmi, a związki się cieszą. Nowe stanowisko Zarządu to prawdziwy zwrot w dotychczasowym spojrzeniu na problem szpitala. Od blisko dwóch lat mówiło się tylko o przekształceniu starachowickiej lecznicy. Był to jedyny sposób, by postawić szpital na nogi. Powiat miał przejąć jego długi, po to, by z czystym kontem spółka rozpoczęła nową działalność.


Wątpliwości dotyczyły jedynie formy organizacji nowego podmiotu, a także możliwości skorzystania z tzw. planu „B”. Niespodziewanie jednak Zarząd Powiatu zmienił zdanie, choć - jak utrzymuje starosta, nowe stanowisko zostało dokładnie przeanalizowane.

- W sposób chłodny i rzeczowy staraliśmy się dokonać kalkulacji i oceny skutków podjętych decyzji – mówił podczas czwartkowej sesji Andrzej Matynia. – Duży wpływ na to miało to, co wydarzyło się w sferze zarówno wewnętrznej, jak i zewnętrznej. Wciąż nie mamy gwarancji, że środki finansowe z tzw. planu „B” otrzymalibyśmy w takim zakresie, jak oczekujemy.

- Dotacja może mieć charakter iluzoryczny – uważa A. Matynia. – Nie będzie w stanie zaspokoić naszych potrzeb. Środki, które uzyskają samorządy, nie mogą być w sposób prosty przeznaczone na spłatę zobowiązań, tylko na rozwój powiatu - wyjaśnia.

Równie ważna dla jego oceny była analiza finansów PZOZ – u, przeprowadzona przez firmę zewnętrzną.

- Wynikało z niej w sposób jasny, że kontrakt szpitala jest niedoszacowany o ok. 15 mln zł – mówił A. Matynia. - Gdyby zakład nie wyrabiał kontraktu, problemu by nie było. Ale istnieje, bo zarówno w roku ubiegłym, jak i bieżącym mamy nadwykonania. A to oznacza, że zakład może leczyć pacjentów, posiada sprzęt i dobrą kadrę, a także zapotrzebowanie na tego typu usługi. Ale dostęp do nich jest w sposób sztuczny ograniczany przez politykę Narodowego Funduszu Zdrowia.

Co się zmieniło?

Zdaniem starosty, podjęcie w obecnej chwili decyzji o przekształceniu szpitala spowoduje, że nowy podmiot znajdzie się w równie trudnej sytuacji finansowej, z wszystkimi tego konsekwencjami.

- Trzeba zdawać sobie sprawę, że to nie jest ten sam zakład, co w 2007 roku – przekonywał starosta. - Szpital pnie się do góry w kolejnych rankingach. Ostatnio znalazł się nawet w pierwszej setce najlepszych szpitali w Polsce. Podjęcie decyzji o jego przekształceniu w obecnych warunkach byłoby bardzo ryzykownym posunięciem, które mogłoby przynieść więcej negatywów niż pozytywów – uważa starosta.

A wtórowali mu w tym związkowcy, którzy licznie przybyli na sesję. O stanowisku Zarządu dowiedzieli się dzień wcześniej.

- Chcemy wiedzieć, co dalej – mówili pytani o cel ich wizyty.
Nie ukrywali także, że są gotowi na wszystko. Gdyby sprawy poszły nie po ich myśli, koledzy, którzy zostali w szpitalu, mieli rozpocząć protest. Podobno od rana malowali plakaty. Na szczęśnie do żadnej akcji nie doszło. Za to na sali zrobiło się bardzo gorąco. Opozycja zaczęła wytykać władzy tchórzostwo i brak konsekwencji w działaniu.

- O ile gorsza była nasza sytuacja od obecnej – mówił były starosta Andrzej Maciąg. – Kontrakt były dużo niższy i jeszcze bardziej niedoszacowany, rozgrzebana inwestycja, w toku likwidacja MZOZ –u, a w planach – przeniesienie szpitala. Dziś funkcjonuje on w nowym obiekcie, a klimat do przekształceń mamy lepszy.

W dodatku jest jeszcze rządowy program pomocy szpitalom. Dlatego uważam, że Zarząd jest tchórzliwy do potęgi trzeciej – stwierdził. - Na tym etapie stanowisko to jest przedwczesne – przekonywał A. Maciąg. – Za wcześnie machnięto ręką na działania związane z ratowaniem szpitala. Na miejscu koalicji nie zgodziłbym się tak szybko skapitulować.

Nie wiem, co spowodowało, że stanowisko tak nagle zmieniło się o 180 stopni. Przecież jeszcze niedawno rozważano dwie koncepcje: oddanie spółce AHP i utworzenie nowego podmiotu ze 100- procentowym udziałem powiatu – przypominał Maciąg. - Wtedy nie było mowy o planie „B”, a państwo byliście przecież skłonni zdecydować się na jedno z rozwiązań.

Szpital, a polityka

- Wydaje mi się, że chodzi o to, by spokojnie porządzić do końca kadencji i mieć szansę na kolejną. W końcu zbliża się kampania wyborcza – mówił A. Maciąg. - Ale co z długiem i szpitalem, skoro kierunek, którym podążaliśmy przez dwa ostatnie lata, jest podobno zły? – pytał były starosta.

W dyskusję włączył się poseł, który bronił starosty.

- W planie „B” nie ma nic – stwierdził Krzysztof Lipiec.- To takie pójście w ciemno, kupowanie kota w worku, co byłoby rzeczą nieroztropną, mając szpital z tak dużym długiem - przekonywał.- Może prowadzić to wprost do upadłości, a potem do likwidacji placówki. Dla szpitala to śmierć – twierdził parlamentarzysta, według którego pomysły dyrekcji powinny być realizowane o wiele szybciej.

- Nie warto podejmować takiego ryzyka – przekonywał samorządowców.
Marian Mróz wypowiedzieć na ten temat się nie mógł, bo - jak twierdził - wciąż nie został zapoznany z materiałami z kontroli.

- Ostatnie analizy finansowe, jakie otrzymałem, pochodziły z pierwszego półrocza tego roku – mówił. – Bez takiej oceny nie można podejmować właściwych decyzji. Należy jak najszybciej przedstawić ocenę za trzy kwartały. Nie chciałbym znów doczekać czasów, gdy komornik zajmie nam konta.

Za to starosta nie krył swojego rozczarowania poziomem dyskusji.
- Oczekiwałem konkretnych pytań, a jak na razie pojawiły się dwa – dlaczego i co ze szpitalem. Jak się nie ma argumentów, to twierdzi się, że zarząd się boi. Ale zarząd nie jest od tego, by się bać, tylko zajmować stanowisko i podejmować działania – przekonywał. – Oczekiwałem, że pojawią się inne stanowiska.

A tych zabrakło w trakcie dyskusji.

- Nigdy nie traktowałem przekształcenia jako celu samego w sobie. Nie podchodziłem też do sprawy w sposób doktrynalny – przekonywał A. Matynia. - Po zdiagnozowaniu problemu szpitala uznaliśmy, że jego funkcjonowanie jest zagrożone, dlatego zdecydowaliśmy się na podjęcie działań zmierzających do przekształcenia. Była to chłodna ocena, bez akcentu politycznego.
Tak jest podobno i teraz.

Co dalej?

Przyszłość trudno przewidzieć.
- Żadna z osób będących na sali nie jest w stanie wskazać, co będzie za rok czy dwa. Ale jedno jest pewne – największym problemem nie jest formuła organizacyjna zakładu, ale niedofinansowania ze strony NFZ – twierdził Matynia.

Na to jednak recepty w powiecie znaleźć nie można. Dla Andrzeja Maciąga niewyjaśniona pozostawała wciąż jedna kwestia - co z uchwałą upoważniającą zarząd do przekształcenia szpitala?

- Dokument upoważniał Radę , a nie zobowiązywał – wyjaśnił przewodniczący Rady Powiatu Jan Wzorek, pozostawiając otwartą furtkę do dalszych działań w tym kierunku.

- Jesteśmy zadowoleni z obecnego stanowiska Zarządu – powiedziała GAZECIE Wanda Gut, przewodnicząca związku pielęgniarek i położnych w szpitalu.- Przekształcenie szpitala w spółkę, po trzech miesiącach zakończyłoby się likwidacją. A szpital przeszedłby w prywatne ręce. Na razie zawiesiliśmy pogotowie strajkowe.

Wciąż jednak „wisi” nad nami intencyjna uchwała w sprawie przekształcenia, która w każdej chwili może zostać zrealizowana, jeśli Rada ulegnie naciskom innych opcji. Wtedy rozpoczniemy protest – zapowiedziała przedstawicielka związków. – Nie pozwolimy na przekształcenie szpitala.

(An)

REKLAMA