AAA
Uwolnieni od zarzutów
Rodzina złożyła odwołanie
Sobota, 14 listopada 2009r. (godz. 00:00)

Prokurator umorzył postępowanie w sprawie samobójczej śmierci gimnazjalisty ze Starachowic, do której - zdaniem rodziny - mieli przyczynić się nauczyciele i policjant, którzy niepotrzebnie nastraszyli chłopca. W ich postępowaniu nie dopatrzył się bowiem winy.

fot. BE&W

Przypomnijmy, że do tragedii doszło 26 maja br. Chłopiec targnął się na życie po tym, jak w szkole zranił w nogę kolegę i w obecności dyrekcji przesłuchiwała go policja. Podczas jednej z przerw w lekcjach, doszło do nieporozumienia między nim, a kolegą, którego w efekcie zranił ostrzem od strugaczki.


O całym zajściu poinformowano jego matkę, która miała przyjść do szkoły na drugi dzień. Nauczyciele uznali, że o incydencie należy powiadomić policję. W obecności dyrekcji i pedagoga została przeprowadzona rozmowa wyjaśniająca, po której chłopak wrócił do domu. Właśnie tam targnął się na życie. Winą za jego śmierć rodzina obarczała szkołę oraz policję. Między innymi dlatego zdecydowała skierować sprawę do prokuratury.

Jak poinformował Sławomir Mielniczuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Kielcach, badano wiele wątków - od przekroczenia uprawnień przez funkcjonariusza policji, po kierowanie gróźb karalnych, znieważanie i pomawianie chłopca przez nauczycieli. W każdym z przypadków postępowanie zostało umorzone. Prokurator nie dopatrzył się winy.

- Postępowanie miało wyjaśnić, czy policja przekroczyła uprawnienia w związku z postępowaniem z nieletnim, a także, czy doszło do znieważenia, pomawiania i stosowania gróźb karalnych pod adresem 14 – latka przez pracowników szkoły, wskutek czego chłopak popełnił samobójstwo – mówił Mielniczuk. - Raniąc kolegę, chłopiec dopuścił się czynu zabronionego.

Obrażenie nie były może poważne, co nie zmienia faktu, że był to czyn karalny. Zachowanie dyrekcji i nauczycieli, decyzja o poinformowaniu rodziców, wezwaniu pogotowia i policji nie budziły zastrzeżeń. Szkoła posiada określone procedury zachowania się w tego typu sytuacjach, zarówno w stosunku do sprawcy, jak i pokrzywdzonego.

Fakt niestawiennictwa się matki chłopca na rozmowę, nie zwalnia szkoły od zajęcia się sprawą. Z kolei nie podjęcie żadnych działań obciążałoby dyrekcję.

Także policjant, który tego dnia rozmawiał z chłopcem, nie przekroczył swoich uprawnień. Prokurator prowadzący postępowanie stwierdził, że nie znajduje związku przyczynowo – skutkowego między zachowaniem dyrekcji, nauczycieli i policjanta, a śmiercią chłopca.

- Trudno wskazać winnego – stwierdził prokurator. - Mogła przyczynić się do tego cała sytuacja, ale nie zachowanie konkretnych osób.
Rodzina złożyła już odwołanie od tej decyzji. Akta wraz z wnioskiem o rozpoznanie zostały przesłane do sądu, do którego będzie należał decydujący głos.

Dyrekcja i nauczyciele szkoły całą sprawą czują się żywo dotknięci.
„(...) Pojawiające się zarzuty (...) oparte są na bezpodstawnych i niepotwierdzonych oskarżeniach, które nie znajdują potwierdzenia w ustalonych faktach. Godzą one w dobre imię naszej szkoły, nauczycieli, pracowników, rodziców i uczniów.

W związku z tragicznym zdarzeniem prezydent powołał specjalną komisję, która zajęła się wyjaśnieniem sprawy. Wnioski z jej prac nie potwierdziły stawianych zarzutów. Oskarżenia bez wnikliwego rozpoznania sytuacji były głęboko krzywdzące i nieetyczne” – pisali w piśmie przekazanym redakcji.

(An)

REKLAMA