AAA
Długi idą w miliony
Coraz więcej mieszkańców zalega z czynszem
Piatek, 12 sierpnia 2011r. (godz. 10:18)

Prawie 3 mln zł sięgnęło już zadłużenie w dwóch największych spółdzielniach w mieszkaniowych w Starachowicach. Zaległości pojedynczych osób wynoszą nawet po kilkanaście tysięcy złotych. Obecny rekord to ponad 33 tysiące złotych. Mieszkanie jest w licytacji, zajął się nim komornik.

fot. hmr

Kryzys gospodarczy i ciężka sytuacja na rynku pracy to najczęściej wymieniane powody, dla których mieszkańcy nie regulują swoich rachunków. Procentowe wskaźniki zadłużenia skaczą w górę, wzrasta również finansowy dług, który bezlitośnie obnaża ułomność polskiego prawa i problemy ze ściąganiem należności. Z powodu braku mieszkań socjalnych, wielu lokatorów - nawet po wyrokach - wciąż zajmuje zadłużone lokale i nadal nie płaci czynszów.


Do największej liczby eksmisji doszło w Spółdzielni Mieszkaniowej Lokatorsko - Własnościowej "Wanacja". Tylko w tym roku przeprowadzono już dwie, a kolejne są w toku. Bo i zadłużenia pojedynczych mieszkańców są tu niemałe. Rekordzista, jak poinformował nas prezes Stanisław Bzymek, ma już ok. 33 tys. 400 zł długu. Co ciekawe, mieszkanie miał własnościowe, ale widać i to nie chroni przed licytacją. Sprawą zajmuje się już komornik.

- Obecnie są w toku trzy eksmisje, w tej chwili czekamy na egzekucje - powiedział GAZECIE S. Bzymek. - Być może nastąpi to jeszcze w sierpniu.
Choć, jak dodaje, samych wyroków eksmisyjnych jest tu zdecydowanie więcej. Na chwilę obecną aż osiem. Nie wszystkie są jednak realizowane ze względu na brak lokali socjalnych. Cztery kolejne sprawy związane z dochodzeniem należności znajdują się w sądzie, a dalszych piętnaście zostało ostatnio tam skierowanych. Równocześnie prowadzone są też rozmowy z dłużnikami. Niechętnie chcą jednak płacić.

- Na koniec czerwca br. zadłużenie sięgnęło kwoty 1 193 907 zł - powiedział prezes "Wanacji". - Aż 950 tys. 515 zł stanowi należność za lokale mieszkalne. Ponad 132 tys. zł to zimna woda, a pozostałe ponad 111 tys. zł kosztowało ich jej podgrzanie.

Wkrótce liczby powinny się trochę zmniejszyć. Większość dłużników czeka na zwroty za ogrzewanie. Nie będzie to jednak zbyt duża kwota, a już z pewnością niewspółmierna do zadłużenia.

Pomagają karteczki z długiem

"Hitem" w odzyskiwaniu należności są kartki informujące o stanie zadłużenia poszczególnych klatek schodowych, do wprowadzenia których przymierza się także "Wanacja".

- Chcemy ruszyć z nimi już w październiku - zapowiada Stanisław Bzymek. - Zamierzamy podać do wiadomości mieszkańców informacje o zadłużeniu zarówno całego budynku, jak i poszczególnych klatek, by mogli zobaczyć, jak duży dług mają do spłacenia.

Nie pojawią się na nich jednak szczegółowe dane, ponieważ zabrania tego Ustawa o ochronie danych osobowych. Ale mieszkańcy będą się mogli domyślić, kto psuje im "statystyki" i zdyscyplinować zalegających z opłatami sąsiadów. Takie rozwiązanie sprawdziło się już w Starachowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

- W lutym odnotowaliśmy spory spadek zaległości - przyznała Monika Serafin, główna księgowa spółdzielni.

Tylko w ciągu jednego miesiąca na konto zarządcy wpłynęło ok. 100 tys. zł. Wiąże ona ten fakt z zapowiedzianą akcją informowania lokatorów o zadłużeniu. W marcu utrzymywało się ono na tym samym poziomie, w kwietniu znowu skoczyło, potem chwila stabilizacji, a teraz znów spadek, związany z rozliczeniem światła i ciepła. Co roku na koniec czerwca pojawiają się duże zwroty, podobnie zresztą było i teraz.

Są od nas gorsi...

Zadłużenie w SSM wynosi aktualnie 1 mln 507 tys. zł, podczas gdy jeszcze w styczniu sięgało wysokiego pułapu 1 mln 882 tys. zł. Ale bardzo możliwe, że w ciągu kilku następnych miesięcy znów się do niego zbliży, albo nawet przekroczy granicę 2 mln zł, prognozuje pesymistycznie ekonomistka.
Pocieszające jest to, że porównując się ze spółdzielniami w Kielcach czy nawet Radomiu i tak plasujemy się bliżej dolnej granicy.

- Dopóki spółdzielnia jest jednym organizmem, nie rzutuje to na opłaty tych, którzy regularnie je uiszczają - przekonuje Monika Serafin. - Ale może pojawić się problem, jeśli weszłyby w życie zapowiadane zmiany, które nakazywałyby likwidację większych spółdzielni i tworzenie w ich miejsce małych wspólnot mieszkaniowych, co oczywiście miałoby się odbywać z mocy samego prawa.

Wówczas dotknie to bezpośrednio pozostałych mieszkańców, zwłaszcza małych zasobów. Bo jeśli jedna rodzina ma dług sięgający kilkunastu tysięcy złotych, a w bloku będzie ich więcej, może oznaczać to prawdziwe problemy dla takiej mini wspólnoty. Zwłaszcza, że w wielu przypadkach, chodzi o osoby, do których wyczerpano już całą ścieżkę egzekucyjną i nie można "ściągnąć" pieniędzy.

- Są to rodziny biedne, czasem patologiczne, gdzie w grę wchodzi alkohol - mówi Monika Serafin. - Mamy nakazy zapłaty, sprawy były u komornika, ale egzekucja nie jest skuteczna. Mamy wyroki eksmisji, których nie możemy wykonać, bo lokali socjalnych po prostu nie ma. Z tego powodu eksmisji nie przeprowadzano tu od kilku lat. O wiele częściej praktykowano wymuszoną zamianę mieszkań z większych na mniejsze, jak choćby na te przy ulicy Ostrowieckiej. Odbywało się to przy współudziale innych mieszkańców. Niestety, chętnych nie ma zbyt wielu.

Zmasowana akcja kierowania spraw do sądu, przyniosła efekt. Tylko w pierwszym półroczu br., wpłat na zaległości powyżej 1 tysiąca złotych było ok. 400, jak poinformowała Monika Serafin.

Potrzebna jest dobra wola

Skierowanie sprawy na drogę sądową poprzedza wezwanie najemcy do zapłaty zaległości, a jeśli nie poskutkuje, administrator wysyła ponowne, już przedsądowe. W przypadku, gdy chodzi o członka spółdzielni, a zaległości w płatnościach przekraczają pół roku, jest to podstawą do wykluczenia go z tego gremium. Sprawa trafia wówczas na posiedzenie Rady Nadzorczej. Osoba taka ma prawo się bronić.

Jeżeli deklaruje spłatę ratalną, Rada podejmuje uchwałę o wykluczeniu jej z grona członków, ale jej wykonanie zawiesza do określonego terminu, z czego korzysta wielu mieszkańców. Jeśli nie wykazują oni dobrej woli, sprawa trafia do sądu, a później przychodzi z niego nakaz zapłaty. Są one kierowane do wszystkich osób dorosłych zameldowanych w lokalu, jak twierdzi Monika Serafin. A więc także do dzieci, które tam nie mieszkają. Zdarzały się już przypadki, że komornik zajął im pensje. Motywowały wówczas rodziców do spłaty długu.

- Na każdym etapie idziemy mieszkańcom na rękę - przekonuje Monika Serafin. - Jeśli wykazują wolę współpracy, z reguły się przychylamy.

Gorzej, gdy takiej woli nie ma, nawet jeśli nie jest to zwykły lokator, a właściciel lokalu. Wówczas straty są jeszcze bardziej dotkliwe. Bo o ile tych pierwszych nie można wyrzucić na bruk, bo gmina ma obowiązek zapewnić im lokal socjalny, o tyle w drugim przypadku, obowiązku takiego już nie ma.

Spółdzielnia występuje wówczas o przymusową sprzedaż mieszkania w drodze licytacji, a jak wiadomo, cena nie jest wtedy korzystna. Nikogo nie interesuje co się z nim stanie. Zupełnie tak samo, jak w przypadku, gdy o długi występuje bank.

Nie zaciągną tak łatwo pożyczki

Dłużnika można też wpisać do Krajowego Rejestru Dłużników, z czego korzysta już gmina Starachowice. Ma takie prawo na mocy zawartej wcześniej umowy. Chodzi o osoby zalegające ze spłatą należności z tytułu czynszu za lokal mieszkalny, lokal użytkowy, dzierżawę, użytkowanie wieczyste, odpady komunalne, za media, przekształcenia lokali, czy sprzedaż lokali na raty.

W przypadku STBS "Współny Dom" problem nie jest tak duży, zadłużenie dotyczy pojedynczych mieszkańców, a zwłoki w płatnościach wynoszą zazwyczaj miesiąc czy dwa, poinformował nas Artur Trojanowski, główny księgowy w spółce. Ale jak wszędzie zdarzają się także wyjątki. Jest nim rekordzista, którego dług urósł do blisko 10 tys. zł, podczas gdy całe zadłużenie mieszkańców wynosi tu ok. 100 tys. zł, czyli niewspółmiernie mniej od tego w spółdzielniach. Trzeba jednak pamiętać, że zasoby STBS są o wiele mniejsze.

Jedno jest pewne: im większe długi mieszkańców, tym mniej pieniędzy choćby na zwykłe remonty. A potrzeb w każdym z bloków przecież nie brakuje...

Będą masowe eksmisje na bruk?

Od 17 listopada br. lokatorzy, którzy nie płacą czynszu mogą zostać
wyrzucenia na bruk. Taką możliwość przywrócił wyrok Trybunału Konstytucyjnego.

Pod koniec ubiegłego roku Trybunał Konstytucyjny uchylił przepis kodeksu
postępowania cywilnego, który nakazywał komornikowi wstrzymanie eksmisji
do czasu wskazania przez gminę lokalu socjalnego. W myśl nowych
przepisów, komornik nie musi wstrzymywać eksmisji z powodu braku lokalu
zastępczego.

Sejm miał 12 miesięcy na przygotowania nowych przepisów,
które uchroniłyby ludzi przed eksmisją. Termin wkrótce mija. Eksmisja grozi osobom z wyrokiem sądowym bez prawa do lokalu zastępczego.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
keirson - 13-08-2011 09:31
Porazajace sa podhale twoje wywody,byles w PRL-u z pewnoscia czlowiekiem ds.propagandy i infiltracji.
podhalanczyk - 13-08-2011 01:51
-porażający wysiłek intelektualny???
keirson - 13-08-2011 00:37
podhale wracaj do szalasu.
Jesion - 13-08-2011 00:33
Znalazł się ekspert od wszystkiego!
podhalanczyk - 12-08-2011 22:47
Po wyroku "Trybunału Konstytucyjnego" i "nic nie robieniu" aktualnie rządzących lokatorów czeka...."bruk"(ale jaki wspaniały)! Trybunał dał Sejmowi czas na zmianę przepisów odnośnie "eksmisji"-sejm oczywoście miał inne sprawy i tak "eksmitowanym" będzie się należało TYLKO "lokum tymczasowe"(opłacone przez Gmin [...]
REKLAMA