AAA
Odkrywali tajemnice
Piąta odsłona festynu historycznego "Od Prasłowian do Polaków"
Sobota, 22 wrzesnia 2012r. (godz. 23:06)

Każdy orze jak może, czym chata bogata, wóz pełen siana, wielkie pranie, czy po nitce do kłębka - to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekały na uczestników festynu historycznego "Od Prasłowian do Polaków", który już po raz piąty odbył się na terenie Ekomuzeum w Starachowicach. Tematem przewodnim była tym razem wieś, a impreza znów przyciągnęła tłumy młodych starachowiczan.

fot. Gazeta Starachowicka
Nastepna wiadomosc:
ť Agenci w szpitalu

Poprzednia wiadomosc:
ť Likwidują KomPur

Ponad siedemset osób odwiedziło tegoroczny festyn. Były to dzieci z przedszkoli, uczniowie szkół podstawowych oraz gimnazjów w Starachowicach, którym wyraźnie spodobała się tematyka. Ideą, która przyświeca rokrocznie organizatorom, jest ocalenie od zapomnienia uroku codziennych zdarzeń - zwykłego domowego życia, spotkań, języka, muzyki, obyczajów, obrzędów, pracy, świąt, zabaw i zabawek, kulturę stołu, wytwarzania i rękodzieła.


- Przenosiliśmy się już do średniowiecza, tego wczesnego, głębokiego oraz późnego. Byliśmy także w XIX wieku, dzisiaj natomiast zaglądamy na polską wieś - mówi GAZECIE Paweł Kołodziejski, dyrektor Ekomuzeum. - Nie jest to żadna konkretna epoka. Mogło tak być 100 czy 200 lat temu. Bo obyczaje i kultura ludowa zmieniały się dosyć wolno.

Jest to najbardziej trwały element pejzażu kulturowego i to nie tylko Polski.

- Przypominamy dziś młodym ludziom, że ich prapradziadkowie żyli na wsi, a polska kultura jest w dużej mierze wiejską kulturą i wywodzi się bardziej ze wsi niż z miast. Bo urbanizacja nastąpiła u nas dopiero w drugiej połowie XIX. Tym, którzy uważają, że miasto jest dzisiaj tłocznią kultury chcemy powiedzieć, że nie zawsze tak było. Pokazujemy, że rolnik, by przeżyć, musiał bardzo ciężko pracować, począwszy od zaorania pola, na którym wysiewał ziarno, a skończywszy na wypiekaniu chleba, który spożywał.

Stąd między innymi pojawiły się stanowiska, na których demonstrowano, jak wyglądała orka, co to jest radło i do czego służy chomąto, o czym opowiadał Mirosław Witkowski, asystent w Ekomuzeum. Dzieci mogły spróbować swych sił w młóceniu zboża cepami, stawianiu snopków, mieleniu ziarna, tłuczeniu w stępach, a wcześniej w rozpoznawaniu różnych gatunków zboża. Dużym zainteresowaniem cieszyła się wiejska chata, w której z niewielką pomocą Wioletty Sobieraj, mogły upiec coś samodzielnie, a nawet wyrobić masło. Urządzono także przepierkę z "ługowaniem" przy użyciu kijanek, tary, wyżymaczki i wałkownicy, co demonstrowała Aneta Kordasiewicz, wolontariuszka w Ekomuzeum. Większość z prezentowanych przedmiotów oraz urządzeń pochodziła z prywatnej kolekcji Stanisława Jaruszewicza z Marcinkowa.

Dużo uwagi poświęcono kulturze nie tylko tej materialnej, ale także duchowej. Stąd obecność różnych artystów, jak choćby prządki, w roli której można było zobaczyć Justynę Sadzę, artystki ludowej czyli Ewy Jurkowskiej - Fili, które wykonywała wycinanki ludowe, słomiane zabawki, a dla starszych biżuterię ludową, czy Anny Kozieł, która prezentowała, jak lepiono naczynia przed pojawieniem się koła garncarskiego. Była też rzeźba i malarstwo ludowe, o którym mówił Kazimierz Kopeć. Gościnnie pojawili się także Wiesława i Dariusz Wąsikowie, czyli kowal ze swoją żoną.

- Pokazujemy, że kultura materialna i duchowa splatały się mocno ze sobą - mówi dyrektor Kołodziejski, który sam był przebrany za starachowickiego sołtysa.

- Dzieci były mocno zdziwione, słysząc o sołtysie wsi Starachowice, co faktycznie nie jest żadnym wymysłem. W samym zresztą Wierzbniku, który był miastem w XVII i XVIII wieku, parano się głównie rolnictwem. Dlatego dziś, kiedy trudno jest nam rozróżnić pszenicę od żyta, warto o tym mówić - przekonywał P. Kołodziejski. - Odkrywając dawną wieś, odkrywamy zapomniane już światy, a wyprawa na polską wieś sprzed kilkuset laty, podobnie jak wyprawa do średniowiecza, jest dla dzieciaków odkryciem zupełnie innej rzeczywistości. Przy okazji chronimy swoje korzenie i przypominamy o nich. Mówimy o tym, co nazywa się dziedzictwem kulturowym.

Festyn zorganizowano już po raz piąty w ramach Europejskich Dni Dziedzictwa, które objął patronatem minister dziedzictwa kulturowego. Imprezę wspiera rokrocznie starosta Andrzej Matynia.

- Chcemy przekazać proste przesłanie: chrońcie dziedzictwo, a przy okazji wyjaśnić też dzieciom czym to dziedzictwo właściwie jest. To nic innego, jak wycinanka ludowa, którą można było wykonać w chacie, ale też rzeźby i obyczaje, które staraliśmy się tutaj pokazać czy wreszcie pieśni, które rozbrzmiały w archeoparku.

Artyści z Teatru Muzycznego nad Kamienną "Starachowianie" prezentowali również tańce ludowe. Bo wiejska kultura, co starano się także pokazać, jest przebogata. A kwintesencją tego, co działo się w poniedziałek w archeoparku było hasło, przyświecające Europejskim Dniom Dziedzictwa 2012 - tajemnice codzienności. Patrząc na tłumy, jakie odwiedziły placówkę widać, że jest potrzeba na organizację tego rodzaju imprez.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA