AAA
Kto kupi „Kingę”
Przyszłość hutników pod znakiem zapytania
Niedziela, 16 stycznia 2011r. (godz. 11:18)

Ważą się losy Huty Szkła w Parszowie. Jej dotychczasowy dzierżawca – właściciel Huty Finezja w Wolborzu – chce nadal kupić zakład, wznowić produkcję, a nawet powiększyć dotychczasową załogę. Tyle tylko, że cena jaką oferuje, jest zdaniem syndyka zdecydowanie za niska. Dlatego od minionego wtorku każdy zainteresowany inwestor mógł złożyć swoją ofertę na jej kupno. Czas na składanie ofert mija 18 stycznia.

fot. Panthermedia
Nastepna wiadomosc:
ť Kto zmodernizuje rynek?

Poprzednia wiadomosc:
ť Skomputeryzowani radni

Wciąż nie wiadomo, co dalej z pracownikami Huty Szkła „Kinga” w Parszowie. Przypomnijmy, że z końcem roku zakończyła ona swoją działalność, a blisko pięćdziesiąt osób straciło pracę. Obecny dzierżawca zakładu nie przedłużył umowy z syndykiem i musiał zwolnić hutników. Znów zostali na bruku. Rok temu huta zbankrutowała.


I właśnie tak przejął ją syndyk, który wydzierżawił budynek Krzysztofowi Cieślakowi - właścicielowi huty Finezja w Wolborzu. Minęło jednak dwanaście miesięcy i mamy „powtórkę z rozrywki”. Tym razem powodem zakończenia produkcji był brak porozumienia z syndykiem w sprawie zakupu obiektu. Ale ze względu na rozgłos medialny, jakiego nabrała sprawa, przystąpiono z powrotem do rozmów.

Tyle tylko, że efekt jest na razie mizerny. Zdaniem dzierżawcy, cena zaproponowana przez syndyka jest mocno przerysowana, a na tę, którą on oferuje nie ma zgody sądowego zarządcy. W ubiegłym tygodniu pojawiło się w prasie zaproszenie do składania ofert.
- Jest oferta publiczna na zakup Huty Szkła w Parszowie – poinformował GAZETĘ Eugeniusz Włosek, syndyk masy upadłościowej. - Oferty można składać do 18 stycznia. Na razie nie dotarła do mnie żadna. Myślę, że pan Krzysztof Cieślak nie będzie jedynym oferentem.

Cena wywoławcza wynosi 75 procent wyceny rzeczoznawcy, czyli 1,2 miliona złotych. Na taką kwotę mam zgodę sędziego komisarza. Oferta pana Cieślaka, stanowiąca 24–15 proc. wartości nieruchomości, jest na razie nie do przyjęcia - stwierdził syndyk.

– Ale jak to mówią, w biznesie nigdy nie mówi się nigdy- dodał po chwili.

- Nie wykluczam, że jeśli wpłynie niższa oferta, zwrócę się do sędziego komisarza o obniżenie ceny. Musi to być jednak rozsądna stawka – dodaje.

Dla dotychczasowego dzierżawcy, to wciąż zdecydowanie za dużo.

- Wycena majątku sporządzona przez rzeczoznawców była bardzo wysoka. Budynki i maszyny huty wyceniono na prawie 1,6 miliona złotych – informuje Krzysztof Cieślak. – Zaproponowałem, że mogę kupić hutę i dalej prowadzić działalność w Parszowie za połowę oferowanej ceny, czyli 800 tysięcy złotych, tyle tylko że w międzyczasie „wyszły” inne szczegóły – twierdzi dzierżawca.

Okazało się, że jedna z działek, na której stoi zakład, nie jest własnością syndyka, a najprawdopodobniej jednego z pierwszych właścicieli. Poza tym przebiegają przez nią linie wysokiego napięcia, co znacznie utrudnia jej zagospodarowanie.

- Sercem huty nie są hale produkcyjne, tylko piec, którego cena przewyższa wartość samej huty. Dotychczasowy umożliwiał tymczasową działalność, ale nie zapewniał rozwoju. Musimy zakupić nowy – uważa dzierżawca.

- Materiały na niego trzeba sprowadzać na zamówienie, większość z Węgier i Belgii. Musimy wziąć pod uwagę także zmienny kurs euro. Ale jeśli chcemy rozwinąć skrzydła, jest on niezbędny. Podobnie zresztą jak wymiana centralnego ogrzewania. Nie mogę jednak inwestować pieniędzy w coś, co nie należy do mnie – tłumaczy swoją decyzję.

– Jako huta Finezja byliśmy zainteresowani kupnem nieruchomości w Parszowie, ale za kwotę niższą tj. 400 tys. zł. Jesteśmy skłonni podnieść ją o jakieś 50 tys. zł. Więcej nie możemy – tłumaczy prezes.

– To nie jest kwestia 500 tys. zł, ale tak naprawdę ok. 2 mln zł, które będziemy musieli tu zainwestować. Chcemy wyremontować zakład i zwiększyć w nim zatrudnienie.

Miałoby w nim pracować nie 50, a ok. 80 osób, jak zapowiada właściciel huty Finezja, oczywiście o ile kupi zakład. Deklaruje także, że jest w stanie od marca wznowić produkcję. A do tego czasu zapewnić pracę dla części załogi w hucie w Wolborzu. Do tego zakwaterowanie oraz posiłki, jeśli zajdzie taka potrzeba.

- 105 km to nie taka duża odległość – uważa. – Zwłaszcza w sytuacji przejściowej. Z chwilą uruchomienia zakładu w Parszowie, mogliby oni tu wrócić.

Przy założeniu, że syndyk wyrazi zgodę na proponowaną przez niego cenę. Ale o tym przekonamy się wkrótce. Do 18 stycznia przedsiębiorcy mogą składać oferty.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
BOSS - 19-01-2011 01:54
Ale nowy właściciel, który dzierżawił majątek od syndyka, zmienił nazwę na "Kinga":)
amateur - 16-01-2011 22:07
W Tygodniku pisało "EDYTA" razem ze zdjęciem:P
Priest - 16-01-2011 22:03
no właśnie dla mnie też jest to huta szkła "Edyta"
stce123 - 16-01-2011 12:24
Chyba zmieniono jej nazwę jakoś niedawno temu.
sadurek - 16-01-2011 12:23
a ta huta nie nazywa sie czasem EDYTA?? czy mi sie wydaje..
REKLAMA