AAA
„Głodny” na wiedzę
„Dlaczego” weszło mu w krew
Czwartek, 31 marca 2011r. (godz. 22:09)

- Nie ma ludzi, którzy potrafią wszystko, chyba że Szwedzik… - śmieją się jego koledzy. Bez krzty złośliwości, bo właśnie tak myślą o Mateuszu, którego lubią i podziwiają. Podobnie zresztą nauczyciele, bo – jak sami przyznają – rzadko zdarza się uczeń, który jest dobry we wszystkich dziedzinach. A taki właśnie jest Mateusz Szwed ze Szkoły Podstawowej nr 10 w Starachowicach. Mimo młodego wieku, ma już bogatą listę osiągnięć, w tym także spore sukcesy na gruncie artystycznym. Wygrywa też większość turniejów szachowych i jako jedyny z naszego powiatu odniósł podwójne zwycięstwo w konkursach Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty. Aż trudno uwierzyć, że ma dopiero 12 lat...

Mateusz Szwed
Mateusz Szwed
fot. Gazeta Starachowicka
fot. Gazeta Starachowicka

Mateusz od samego początku, jak twierdzi jego wychowawczyni – Wioletta Miller – Stępień, był nastawiony na zdobywanie wiedzy.


- Pamiętam, jak rozmawiałam z koleżanką uczącą go w klasach młodszych. Usłyszałam od niej, że jest to uczeń nastawiony na poszukiwanie, dociekanie, gromadzenie wiadomości i pogłębianie wiedzy. A do tego zadający mnóstwo pytań, w tym również kłopotliwych dla samych nauczycieli – śmieje się jego wychowawczyni. I tak właśnie było od pierwszej klasy. Zawsze musiał mieć wszystko poukładane, a gdy jakiś element nie pasował do reszty, zadawał jedno pytanie, z którym nie rozstaje się także dziś – dlaczego?

- Nigdy nie tłumił swoich umiejętności, zawsze starał się je wszechstronnie rozwijać. Rzadko zdarza się uczeń taki jak on – twierdzą zgodnie nauczyciele.
Ale równie trudno trafić na pedagogów, którzy potrafią to dostrzec i jeszcze wydobyć, co z kolei docenia jego mama.

- To nie jest tylko matematyka czy język polski, których tak czy inaczej uczy się w szkole, ale mnóstwo innych dyscyplin, takich jak recytacja czy choćby gra w szachy, których w programie po prostu nie ma – mówi Marzanna Szwed, która też jest nauczycielką i uczy w tej samej szkole. Również swojego syna, co bywa trudne, chociażby dlatego, że znacznie przewyższa on swoich kolegów pod względem zdobytej wiedzy. Dawno przerobił już cały materiał, a nawet więcej przygotowując się do różnych konkursów.

- Nie raz mówiłam, że ma się nie zgłaszać, bo muszę sprawdzić jak zagadnienie rozumie klasa, a nie tylko on – mówi pani Marzanna, nie kryjąc dumy ze swego syna.

Równie ciepłe odczucia co do jego osoby mają także pozostali nauczyciele.
- Mateusz nie tylko dobrze się uczy, ale również udziela na forum szkoły – mówi dyrektor Agata Wojtyszek, która pamięta „Szwedzika” z ubiegłorocznej wycieczki do Warszawy, kiedy to zadawał ze wszystkich najwięcej pytań. I ta jego dociekliwość udziela się reszcie.

- To działa mobilizująco na cały zespół – uważa wychowawczyni. – Mateusz trafił do silnej klasy, ale dzięki jego postawie, pozostali uczniowie pracują jeszcze więcej. Podczas naszej ubiegłorocznej wizyty w Urzędzie Miasta, usłyszeliśmy od prezydenta, że takiego zespołu jeszcze nie gościł. A tak kłopotliwych pytań nie zadawali mu nawet licealiści.

Wszędzie go pełno

Mateusz pojawia się w każdym szkolnym spektaklu, grając zazwyczaj największe role. Bo sztuka i teatr to jego kolejne pasje. Zdobył już Złoty i Srebrny Klucz do Tajemnic Wszechświata w Ogólnopolskim Małym Konkursie Recytatorskim, a w roku ubiegłym doszedł znów do finału. Angażuje się też przygotowanie wielu uroczystości i akademii.

Należał do tej grupy młodzieży, która bardzo aktywnie włączyła się w przygotowania do uroczystości nadania szkole imienia. Natomiast w tym roku, od samego początku, pracował z myślą o udziale w eliminacjach, a później dalszych etapach konkursu Świętokrzyskiego Kuratora Oświaty.

- Taki głód wiedzy naprawdę rzadko się zdarza – przekonuje Wioletta Miller – Stępień.- Dzisiejsza młodzież oczekuje raczej gotowych wzorców oraz rozwiązań, natomiast on ciągle szuka, drąży temat i cały czas jest mu mało. I chyba dzięki temu tak wiele osiąga – uważa nauczycielka.

Zanim jeszcze poszedł do szkoły umiał już czytać i liczyć. Potem doszły do tego inne umiejętności. Nauka od zawsze sprawiała mu dużą przyjemność.

- Lubię się uczyć – przyznaje Mateusz. – Najbardziej chyba matematyki.
Choć jego mama obstawia raczej informatykę, twierdząc, że godzinami potrafi siedzieć przed komputerem. Dużo też czyta, najbardziej chyba fantasy. Ma też słabość do mitologii. Nie mógł się już doczekać, kiedy pojawi się ona szkole.
Co sprawiło, że postanowił zawalczyć w ostatnich konkursach, organizowanych przez kuratora?

- Chciałem spróbować – tłumaczy krótko. – Wiedziałem, że mogę, nie jestem w końcu najsłabszy – mówi skromnie. – Ale pod koniec zacząłem się denerwować. Nie byłem pewien, czy mi się uda – wyjaśnia chłopiec.

- Dla Mateusza był to ogromny stres – przyznaje Sylwia Winnicka. - Po pierwsze dlatego, że jako jedyny reprezentował naszą szkołę. Mam takie wrażenie, że nie chodziło tylko o zwolnienie z egzaminu szóstoklasisty, ale także, lub przede wszystkim, o ogromną odpowiedzialność za całą naszą społeczność. Tu wszyscy trzymaliśmy za niego kciuki, dając mu jasny komunikat, że wierzymy w niego, czym nieświadomie wywieraliśmy presję. Bo nasze oczekiwania były naprawdę duże – przyznaje nauczycielka.

Dał z siebie wszystko

Ale po raz kolejny stanął na wysokości zadania, najpierw w konkursie humanistycznym, a później matematyczno – przyrodniczym. I choć mógł sobie odpuścić po pierwszym sukcesie, powiedzieć jestem zmęczony, wszystko już mam, potrafił się na tyle zmobilizować, że jeszcze w ostatnim tygodniu powtarzał materiał, robił zadania i testy, choć już powoli zmęczenie dawało o sobie znać.

- Nie było tak, że cały czas się uczyłem – mówi nieśmiało. - Miałem trochę czasu wolnego.

- Do godziny 12.00 – wtrąca jego mama. – Potem matematyka, przyroda, testy. Po południu przychodził mąż i były inne przedmioty. Umawialiśmy się także z paniami – mówi wskazując na nauczycielki – Wiolettę Miller - Stępień (jęz. polski), Wiolettę Kozieł (historia), Sylwię Winnicką, Agnieszkę Bojarę (przyroda) i Elżbietę Kamizelę (recytacja).

- Ale to nie tylko ferie – włączają się do rozmowy. – Mateusz jest mądry, jak wielu uczniów w tej szkole, ale w odróżnieniu od innych, charakteryzuje się pracowitością, systematycznością i konsekwencją. Jeśli podejmie się już jakiegoś zadania, to je po prostu realizuje. I tak jest ze wszystkim – przekonuje Sylwia Winnicka, która uczy go przyrody – z konkursami, turniejami, a nawet dodatkowymi zajęciami. Jeśli zapisze się już na jakieś, to chodzi na nie cały czas, nawet jeśli momentami przebywa tam sam.

Taki był zawsze, potwierdza jego pierwsza wychowawczyni – Grażyna Jaśtal – wnikliwy, dociekliwy i strasznie zajmujący.

- Pamiętam, jak wytykał mi błędy: „Proszę pani, tu brakuje kropki, a tam przecinka” – przytacza z uśmiechem wypowiedź Mateusza nauczycielka.
- Miło patrzeć jak uczeń przerasta mistrza i potrafi go jeszcze czegoś nauczyć – mówi Sylwia Winnicka. – Zawsze powtarzam dzieciom, że nie ma ludzi nieomylnych, a w wytykaniu błędów nie chodzi o to, żeby komuś dokuczyć, tylko zrobić coś wyjątkowo dobrego. A jeśli robią to wspólnie uczniowie i nauczyciele, to trzeba się cieszyć. Bo o to w tym chodzi. Nauczanie to praca zespołowa. Czyj by to nie był głos, jeśli jest dobry, to trzeba go wysłuchać. W ten sposób wszyscy się czegoś uczymy – dodaje nauczycielka.

- I chcemy, aby tak było dalej – mówi dyrektorka. – A Mateuszowi życzymy samych sukcesów. Mamy tylko nadzieję, że doczekamy się wkrótce jego następców.

Ostatnio odebrał pierwszą nagrodę w Konkursie Fundacji Fundowiczów, nagradzającej wybitnych uczniów ze Starachowic. Mimo ogromnego wysiłku i pracy, jaką włożył w dotychczasowe konkursy, nie osiadł na laurach, bo już w ubiegłym tygodniu wyraził chęć udziału w następnym turnieju, tym razem z wiedzy pożarniczej.

I pewnie będą kolejne, bo do końca roku zostało jeszcze trochę czasu. A od września zaczyna naukę w Gimnazjum. Chce iść do „Jedynki”. Co potem? Pewnie liceum w Starachowicach, choć – jak przyznaje - nie wie jeszcze dokładnie jakie. Jedno jest pewne, ma wielki talent i niezależnie od tego, jaką szkołę wybierze, jego kariera będzie się pięknie rozwijać.

(An)

PRZECZYTAJ TAKZE:
abcde - 23-01-2013 10:33
Zobaczymy gdzie dojdą w życiu Ci olewający,dokuczający i ''pompujący'' z niego a gdzie on sam.
locco - 23-01-2013 01:08
Wcale tak nie jest to wszystko to nie prawda tak na serio to nikt go nie lubił i nie szanował każdy nim gardził i miał go gdzieś znam jego byłych "kolegów" z kl który nie mają o nim dobrego zdania. Każdy go olewał i była z niego pompa . ale to tylko moje zdanie :D
REKLAMA