AAA
Mieszkańcy ulicy Zacisze boję się betonowego płotu
Chwiejny, czy bezpieczny?
Czwartek, 15 marca 2012r. (godz. 17:58)

- Nasze obawy okazały się uzasadnione. W ogrodzenie wjechała ciężarówka i betonowe płyty rozsypały się po ulicy. Na szczęście w pobliżu nie było ludzi, ale czy dopiero tragedia zmusi władze do dostrzeżenia problemu? - pytają w liście do "Gazety" mieszkańcy ulicy Zacisze.

fot. Gazeta Starachowicka

- Nasza kontrola nie potwierdziła, że ogrodzenie zagraża bezpieczeństwu- odpowiada powiatowy inspektor budowlany Elżbieta Szafarczyk.


Płot, do którego mieszkańcy mają zastrzeżenia, okala bazę dużych samochodów transportowych. Ich obecność budzi dodatkowe obawy o wytrzymałość ogrodzenia. Bo choć betonowe, to zdaniem ludzi słabo zamocowane w podłożu.

- Ogrodzenie ma wysokość 6 płyt betonowych. Ziemią jest podsypane do wysokości 3- 4 płyt. Gołym okiem widać, że są one powyginane w różne strony.

Wokół ogrodzenia biegają dzieci, w każdej chwili grozi to niebezpieczeństwem. Samochody stawiane są prostopadle do ogrodzenia. Wystarczy mała nieuwaga kierowcy, uszkodzenie hamulca i ciężki samochód leci w mój dom. Kto wydał zezwolenie na postawienie ogrodzenia, które zagraża bezpieczeństwu ludzi? - zastanawia się w piśmie do wojewódzkiego nadzoru budowlanego jeden z mieszkańców.

Korespondencja jest z sierpnia 2010 roku. Od tego czasu, jak twierdzą mieszkańcy Zacisza, nic się nie zmieniło. Co prawda na miejscu pojawili się pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Starachowicach, ale ich działania nie usatysfakcjonowały wnioskodawców.

- Otrzymaliśmy wyjaśnienie, że wszystko jest zgodnie z prawem. 2 marca br. osoba ustawiająca samochody na parkingu wjechała tyłem w ogrodzenie. W wyniku tego część ogrodzenia rozsypała się po ulicy Zacisze. Na szczęście w tym momencie nie było tam ludzi, ale dzieci w dalszym ciągu bawią się w pobliżu - biegają, grają w piłkę. Z tego wynika, że nasze obawy zawarte we wcześniejszym piśmie były uzasadnione. Czy musi w końcu dojść do tragedii, by władze dostrzegły problem sygnalizowany wcześniej przez mieszkańców? - zastanawiają się starachowiczanie.

Elżbieta Szafarczyk, kierująca Powiatowym Inspektoratem Nadzoru Budowlanego w Starachowicach odpowiada, że jej placówka potraktowała sprawę poważnie. Zareagowała na pismo z 2010 roku.

- Było co prawda skierowane do wojewódzkiego inspektoratu, jednak zgodnie z przepisami, zostało nam przekazane do rozpatrzenia. Ponieważ w piśmie były braki informacyjne, zwróciliśmy się do podpisanych pod nim osób o dokonanie odpowiednich uzupełnień. Wezwanie zostało jednak zignorowane. Mimo tego, nie zostawiliśmy pisma bez echa, ponieważ zawierało sygnał o zagrożeniu bezpieczeństwa. Przeprowadziliśmy kontrolę wskazywanej nieruchomości łącznie z wykonaniem dokumentacji fotograficznej. Stwierdziliśmy, że ogrodzenie zostało wykonane legalnie i zgodnie z przepisami. Nie budziło też zastrzeżeń związanych z bezpieczeństwem - mówi E. Szafarczyk.

Dlaczego w takim razie mieszkańcy utrzymują, że betonowy płot wychyla się od pionu?

- To jest jakaś opisówka. My posiadamy dokumentację fotograficzną - polemizuje Szafarczyk.

I dodaje, że wojewódzki inspektor, do którego mieszkańcy Zacisza złożyli skargę na powiatową jednostkę, też nie miał zastrzeżeń do jej ustaleń.

- Zostaliśmy poproszeni o przesłanie dokumentacji wraz z uzasadnieniem. Po zbadaniu wojewódzki inspektorat odpowiedział, że nasze działania może uznać za prawidłowe - podkreśla Szafarczyk

Zaznacza, że wypadek z uszkodzeniem parkanu przez samochód to zupełnie inna sytuacja i nie można jej łączyć z wcześniejszymi zastrzeżeniami mieszkańców.

- Nikt nie może przewidzieć, że coś takiego się stanie. Jeśli jednak mieszkańcy chcą się jeszcze do nas z czymś zwrócić, to mogą to w każdej chwili zrobić - podsumowuje.

Sąsiedzi parkingu postanowili jednak ponownie napisać do Kielc informując o najnowszym incydencie.

- Jeśli pismo do nas wpłynie, zostanie odesłane do powiatowego inspektoratu - uprzedza Elżbieta Płaza, zastępca wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego.

- Nie możemy zastępować go w działaniach, do których został powołany. To byłoby niezgodne z kodeksem postępowania administracyjnego. Możemy natomiast reagować w przypadku odwołań, czy skarg na tę jednostkę - dodaje Płaza.

(iwo)

Dołącz do nas na Facebooku!

REKLAMA