AAA
Mniej marnujemy wody
Dobra wiadomość dla wszystkich odbiorców
Niedziela, 20 maja 2012r. (godz. 12:40)

25, 4 procenta - tyle dokładnie wynoszą ubiegłoroczne straty w zużyciu wody. Jeszcze niedawno było to prawie 35 proc., co zdaniem NIK oznacza już marnotrawstwo. Starachowickie PWiK zrobiło krok naprzód, a plany ma jeszcze śmielsze. Najpóźniej do końca przyszłego roku chce osiągnąć średni poziom strat wody w kraju. Wszystko wskazuje na to, że się uda.

fot. hmr
fot. Gazeta Starachowicka

NIK kontrolowała odprowadzanie ścieków w 14 gminach oraz dziesięciu firmach z pięciu województw: małopolskiego, mazowieckiego, podkarpackiego, śląskiego oraz świętokrzyskiego. Pod lupę poszło także Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Starachowicach.


- Wiele z kontrolowanych zakładów używa przestarzałych i awaryjnych urządzeń, w konsekwencji czego marnuje wyprodukowaną wodę, co ma wpływ na wysokość opłat ponoszonych przez odbiorców - czytamy we wnioskach końcowych NIK-u.

Najwyższe straty wody, sięgające prawie 70 proc., stwierdzono w Nowym Targu, najniższe: 11-12 proc. - w podwarszawskim Wołominie. U nas sytuacja nie wygląda najgorzej. Najtrudniejszy dla starachowickiego PWiK był rok 2008, kiedy straty w zużyciu wody sięgnęły poziomu 34,9 proc. Później było już tylko lepiej. W 2009 roku - 30,4 a w pierwszym półroczu 2010 - 28,5.

- Na koniec 2011 rok mieliśmy już tylko 25,4 proc. W ciągu trzech lat ograniczyliśmy straty prawie o 10 procent. Nie mamy powodów się wstydzić - uważa Robert Pastuszka, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Starachowicach i nie kryje, że łatwo nie było.

Problem stwarzało położenie i ukształtowanie terenu, które ze względu na duże zróżnicowanie wysokości wymuszało zastosowanie dużego ciśnienia wody. W razie wycieków oznaczało to większe straty w zużyciu wody. Sytuację komplikował też dodatkowo fakt, że na terenach pokopalnianych, a takie właśnie mamy w Starachowicach, wycieki często są niewidoczne. Większość idzie "do wewnątrz". Trudno zlokalizować je gołym okiem.

- Nasze wodociągi eksploatowane są w trudnych i skomplikowanych warunkach. Odnosi się to nie tylko do awaryjnych i wyeksploatowanych odcinków sieci, budowanych kilkadziesiąt lat temu ze stali, które sprawiają dziś dużo kłopotu, ale także i nowszych - przyznaje prezes Pastuszka.

Wodociąg stale narażony na duże ciśnienie, eksploatuje się dużo szybciej, dlatego zmaganie się z problemem w przypadku starachowickiego PWiK nie mogło się ograniczać do prostych sposobów. Kilka lat temu spółka zleciła Instytutowi Gospodarki Przestrzennej i Komunalnej opracowanie analizy strat wody w sieci wodociągowej i na podstawie zawartych w niej wniosków, podjęła działania związane z dostosowaniem wodomierzy do ilości faktycznie pobieranej wody, wymieniła najbardziej awaryjne odcinki sieci i intensywnie poszukiwała wycieków, likwidując je. Od zeszłego roku współpracuje też z firmą WaterKEY, która pomaga zoptymalizować poziom strat wody w sieciach wodociągowych.

Przygotowując się też do wdrożenia norm międzynarodowej organizacji wodociągowej (IWA), zakupiła specjalistyczny sprzęt do wykrywania wycieków oraz zorganizowała brygadę, która się tym zajmuje.

Zmodernizowanie ujęcia wody i wodociągowej magistrali Trębowiec - Starachowice umożliwia w większym stopniu niż wcześniej sterowanie ciśnieniem wody, zasilającej sieć. Wdrożono też optymalny system wymiany sieci. Każdego roku odnawiany jest ok. 2 - 2,5-kilometrowy odcinek.

- W tej chwili jesteśmy na ukończeniu modelu hydraulicznego sieci, czyli takiej wizualizacji całej sieci, którą obsługujemy, łącznie z przekrojami i ciśnieniem wody w danym rejonie - wyjaśnia prezes Pastuszka. - Dzięki temu będziemy mogli dostosować ciśnienie w sieci do ilości odbieranej wody. W tej chwili, żeby dostarczyć wodę na osiedle Południe, musimy podnieść ciśnienie wody do ok. 9 atmosfer na Trębowcu - podnieść o dodatkowe 2,8 atmosfer na ul. Iglastej i o 6 atmosfer w hydroforni na ul. Prądzyńskiego.

Po drodze mamy też inne, boczne odejścia, które nie wymagają takiego ciśnienia. Z pomocą modelu będziemy mogli określić obszary, w których mogą pojawić się reduktory, co pozwoli nam zoptymalizować ciśnienie w poszczególnych rejonach, a dzięki temu zmniejszyć straty w razie ewentualnych wycieków.

Częściowo takie obszary są już gotowe i stosujemy w nich reduktory. Mamy nadzieję, że do końca roku uda się nam zakończyć model. W ten sposób zaoszczędzimy na wyciekach, ale i energii elektrycznej. Bo żeby utrzymać wysokie ciśnienie, pompy muszą przez cały czas pracować. Mając reduktory, nie będą w użyciu tak często.

Przełoży się to bezpośrednio na koszty, które będą o wiele niższe, co powinno zainteresować mieszkańców. Bo właśnie one są jednym z czynników kształtujących pośrednio taryfę cen wody. Jest zatem szansa, że nie będą tak szybko rosły.

- Mamy nadzieję, że pod koniec roku, a najpóźniej w następnym, uda się nam osiągnąć średni poziom strat wody w kraju, czyli ok. 20 procent.- mówi GAZECIE prezes Pastuszka, podkreślając, że celem zarządzanej przez niego spółki jest osiągnięcie tzw. optymalnego poziomu, przy którym szukanie dalszych wycieków jest nieopłacalne.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA