AAA
24 godziny bez wody
Jak przeżyć w takim upale…
Czwartek, 22 lipca 2010r. (godz. 00:11)

Choć za oknami żar lał się z nieba, z kranów w ich domach przez całą dobę nie popłynęła ani kropelka wody. Tak było w ubiegły czwartek na dwóch starachowickich osiedlach – Wzgórzu i Orłowie. Mieszkańcy są oburzeni! Jak można było do tego dopuścić przy takich upałach?

fot. Panthermedia

- To skandal! – mówili interweniując w GAZECIE.

I trudno odmówić im racji, bo funkcjonować bez wody nie jest łatwo nawet w normalnych warunkach, a co dopiero przy takich upałach, gdy słupek rtęci nie spada poniżej 30 stopni. O tym, że wody nie będzie, dowiedzieli się nie wszyscy, bo wielu mieszkańców dzwoniło do GAZETY z pytaniem o przyczynę zakręcenia im kurków. Dowiedzieliśmy się, że przerwa w odbiorze wody na tych osiedlach miała trwać 10 godzin. Życie pokazało, że trwała dobę.


- To oburzające, że w taki upadł pozbawiono nas wody – mówiła mieszkanka osiedla Orłowo.

– Kto i na jakiej podstawie zezwolił na prowadzenie takich prac przy takim upale – irytował się starachowiczanin. – Nie było żadnego beczkowozu. Sami musieliśmy jeździć po sklepach i szukać wody, bo nawet nie było jak się umyć.

- Dzwoniliśmy do „wodociągów” na centralę, i na pogotowie – skarżyli się nasi czytelnicy. – Około godz. 20.00 odebrała telefon pani, która zapewniła, że woda została puszczona i zaraz powinna płynąć w kranach. Ale nic nie leciało. Pojawiła się dopiero w piątek ok. godz. 7.00 z rana. Byliśmy więc 24 godziny bez wody. Jak można było do tego dopuścić? – mówiła zdenerwowana kobieta.

Zadzwoniliśmy do Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji, gdzie usłyszeliśmy, że te pytania powinniśmy skierować raczej do gminy, bo to ona zlecała firmie przebudowę w tej części miasta.

- Nastąpiła duża awaria, z którą ciągle walczymy – przyznała pracownica spółki. – Podstawiliśmy beczkowozy w dwóch miejscach – pod blok na ulicy Zakładowej oraz DPS przy ulicy Bema. Robiliśmy, co mogliśmy – zapewniała.

– Rozumiemy rozgoryczenie mieszkańców, ale nasza rola sprowadzała się tak naprawdę do powiadomienia o przerwach w dostawie wody. Prace prowadził wykonawca, wybrany przez gminę.

- To prawda, że na nasze zlecenie firma realizuje przebudowę ulicy 1 Maja i Bema – potwierdził Paweł Żmudziński, naczelnik Wydziału Rozwoju Miasta. – Ale zakres prac związany siecią wynikał z oczekiwań „wodociągów”, które stwierdziły, że dotychczasowa nitka zaopatrująca w wodę jest zbyt stara i należy ją wymienić. Wykonawca nie mógł tego zrobić na własną rękę i bez uzgodnienia z PWiK.

Termin prac zależał od technologii realizacji całego projektu, bo jest rzeczą oczywistą, że nie można było najpierw wykonać drogi, a dopiero później przekładać nitkę. Wodociągi zaproponowały, żeby zrealizować to jednocześnie w pięciu różnych punktach. Termin został ustalony z dużym wyprzedzeniem.
Tak się złożyło, że zbiegło się to z falą upałów, nad czym mogę tylko ubolewać.

Obowiązkiem „wodociągów” było powiadomienie mieszkańców i zabezpieczenie odpowiedniej ilości wody na wypadek ewentualnej awarii. Z tego co wiem, pojawiły się dwa beczkowozy w mieście. Jest mi niezmiernie przykro, że doszło do tej sytuacji, za co chciałbym przeprosić mieszkańców, choć tak naprawdę trudno tu mówić o winie.

Wykonawca napotkał wprawdzie pewne trudności, ale pierwszą awarię usunięto już po ok. 2 godzinach. Natomiast to, co działo się później, było wynikiem kilku innych awarii, jakie wystąpiły w różnych punktach w mieście. Ze swojej strony mogę zapewnić, że na przyszłość wzmożemy nadzór i postaramy się, aby nie spinać jednocześnie aż tylu punktów. Lepiej, żeby przerwy w dostawach wody były częstsze, ale krótsze – stwierdził naczelnik.

(An)

REKLAMA