AAA
„Constarowski proces” na finiszu
Wkrótce zapadnie wyrok
Czwartek, 03 grudnia 2009r. (godz. 00:18)

W poniedziałek ostatnie słowa wypowiedziała piątka oskarżonych o rzekome odświeżanie wędlin w starachowickim Constarze, dla których prokurator zarządał kar od ośmiu do 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu, grzywien i zakazu sprawowania funkcji. Czy na ławie zasiadły jednak właściwe osoby?

fot. BE&W

W wątpliwość poddali to obrońcy oskarżonych, który twierdzili, że „zapełniono ją nie tymi ludźmi”. Sugerowali, że powinni znaleźć się tu kierownicy działów związanych z produkcją, magazynem, ekspedycją, badaniem jakości, obsługą klientów czy procedurami reklamacyjnymi.


A prokuratorowi zarzucali wadliwe sformułowanie aktu oskarżenia, które skutkowało tym, że ich klienci muszą się bronić nie wiadomo przed czym.

Przypomnijmy, że proces jest efektem śledztwa, które wszczęto w kwietniu 2005 r. po doniesieniach „Rzeczpospolitej” i reportażu wyemitowanym przez telewizję TVN, z których wynikało, że pracownicy zakładu „odświeżają” zapleśniałe kiełbasy, a na etykietach wędlin przedłużają termin ich ważności.

Prokuratura oskarżyła w tej sprawie byłego dyrektora zakładu, ówczesnego powiatowego lekarza weterynarii oraz trzech inspektorów z powiatowego inspektoratu weterynarii. Pierwszy z nich ma postawione zarzuty przyjmowania do magazynu zwrotów towarów reklamowanych, które miały być przepakowywane w celu ich powtórnej sprzedaży z bonifikatą albo przekazania w formie darowizny.

Ponadto, jak wynika z aktu oskarżenia, dyrektor miał dopuścić do tego, że w zakładzie przechowywano towary zwrócone, przeterminowane, z nieczytelnym terminem ważności, które dodawano do nowych. Przyjmowanie zwrotów produktów garmażeryjnych, przechowywanie w tym samym pomieszczeniu produktów przeznaczonych do utylizacji i do spożycia, a także przeznaczanie części produktów ze zwrotów do dalszej przeróbki mogło mieć wpływ na jakość oferowanych wędlin i stwarzać zagrożenie zdrowia publicznego, przekonywał prokurator.

Zażądał dla niego łącznej kary ośmiu miesięcy pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata, ponad 4 tys. zł grzywny i zakazu obejmowania stanowisk kierowniczych związanych z produkcją żywności na 4 lata.
Pozostałym czterem oskarżonym, lekarzom weterynarii, prokuratura zarzuciła niedopełnienie obowiązków, a mówiąc dokładnie brak odpowiedniego nadzoru.

Do magazynu zwrotów przy stołówce trafiały bowiem zwroty towarów, były tam rozpakowywane i segregowane przez pracowników, notabene nie posiadających odpowiedniego przeszkolenia w tym zakresie. Kierunkami zagospodarowania była albo sprzedaż z bonifikatą w sklepie zakładowym, albo darowizna na cele społeczne.

Bezspornym jest fakt, że magazyn nie został oficjalnie zgłoszony do Powiatowego Inspektoratu Weterynarii, choć - zdaniem prokuratury - być powinien.

- Nadzór nad produkcją bezpiecznej żywności mieli lekarze weterynarii. Gdyby wykonali swoje obowiązki zgodnie z przepisami, nie mielibyśmy okazji spotkać się dziś na tej sali – mówił prokurator. - Bierność lekarzy doprowadziła do nieprawidłowości przy produkcji.

Dla trójki z nich żądał kary ośmiu miesięcy więzienia w zawieszeniu na 2 lata i 2 tys. grzywny, a także 2 – letniego zakazu pełnienia funkcji związanych z nadzorem i kontrolą jakości produkowanej żywności. Surowiej potraktował czwartą z oskarżonych, dla której proponował karę 10 miesięcy w zawieszeniu na 2 lata, 2 tys. 400 zł grzywny i 3 – letni zakaz.

Obrońcy wnieśli o uniewinnienie swoich klientów przekonując, że brak jest dostatecznych dowodów na ich winę. Sąd przerwał przemówienia stron aż do poniedziałku, kiedy to ostatnie słowa wypowiedzieli także oskarżeni.

(An)

REKLAMA