AAA
Sprawa "Kalmara" znów na tapecie
Echa postanowienia prokuratury
Sroda, 30 maja 2012r. (godz. 12:08)

Były naczelnik Wydziału Edukacji i Spraw Społecznych Urzędu Miejskiego w Starachowicach zarzuca prokuraturze wybiórcze traktowanie sprawy dotacji dla klubu "Kalmar". Jego zdaniem jest ona wielowątkowa, a prowadzący ją śledczy skupili się tylko na jednym z aspektów, związanych z umocowaniem formalnym organizacji.

Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr
Urząd Miasta Starachowice
Urząd Miasta Starachowice
fot. hmr
Nastepna wiadomosc:
ť Finansowy zastrzyk dla MZK

Poprzednia wiadomosc:
ť "Macho" kontra strażnicy

O prowadzonym postępowaniu Janusz Skibiński dowiedział się z mediów i nikt - jak pisze do GAZETY - nie przesłuchiwał go na okoliczność tej sprawy. A miałby wiele do powiedzenia...


- Owszem, składałem wyjaśnienia w Wydziale ds. Walki z Korupcją kieleckiej policji, ale w sprawie Jana Borala (były radca UM, który został zwolniony po tym, jak wyszło na jaw, że od 10 lat nie posiada umocowań prawnych, uprawniających go do wykonywania tego zawodu - przyp. red.) i były one związane z kłamliwą opinią prawną opracowaną przez tego pana, a dotyczącą upoważnienia do prowadzenia czynności prawnych Klubu "Kalmar" - pisze w swym stanowisku. W jego ocenie sprawa wypłacenia dotacji klubowi jest wielowątkowa, natomiast prokuratura wzięła pod uwagę tylko jeden z aspektów, związany z formalnym umocowaniem klubu. I w tym kontekście klub rzeczywiście czynu zabronionego nie popełnił. Zdaniem J. Skibińskiego, prokuratura w poszukiwaniu sprawcy powinna sięgnąć do uzasadnienia wyroku skarżyskiego sądu pracy w sprawie, jaką wytoczył prezydentowi oraz opinii prawnej opracowanej na... zlecenie wspomnianego już klubu krakowskiej kancelarii prawniczej.

- Sąd uznał, że nie godząc się na wypłacenie środków publicznych stałem na gruncie prawa, chroniąc prezydenta miasta przed ewentualną odpowiedzialnością karną lub dyscyplinarną.Krakowski radca stwierdza natomiast, że odpowiedzialność za całą sprawę spada na Zarząd Wojewódzki LOK w Kielcach, bo wydał klubowi wadliwe prawnie upoważnienie lub na prezydenta miasta Starachowice - przypomina Skibiński - bo w oparciu o wadliwy dokument doprowadził do wypłacenia dotacji.

Doszło do tego w czerwcu 2010 roku, a więc w czasie występowania dwóch sprzecznych ze sobą opinii prawnych opracowanych przez zatrudnionych w Urzędzie Miejskim radców prawnych, z których jeden pełnił swą funkcję z naruszeniem prawa. I tylko upór i rozgłos w mediach doprowadziły do powstania nowych dokumentów w tej sprawie, a także zajęcia się tym przez prokuratorów.

- Sprawa klubu płetwonurków Kalmar była szeroko komentowana przez starachowickie i wojewódzkie media. Społeczeństwo dość dawno wyrobiło sobie o niej zdanie. W mojej ocenie tak wybiórcze traktowanie przez prokuraturę spraw(y), bez przesłuchań świadków i być może innych czynności, może przeciętnemu Kowalskiemu nieść pewne przesłania - twierdzi Skibiński - że pewni ludzie mogą stać ponad prawem, że mogą nakłaniać do jego łamania, mogą wywierać naciski czy szantażować podwładnych, zwalniać z pracy niepokornych itp. W konsekwencji mogą również doprowadzać do pewnych zachowań korupcyjnych Starachowice są chyba tego najlepszym przykładem.

(An)

DOŁĄCZ DO NAS NA FACEBOOKU

REKLAMA