AAA
Satysfakcja zamiast kary
Koniec sprawy o pomówienie
Niedziela, 29 listopada 2009r. (godz. 15:21)

Grzegorz Walendzik wycofał oskarżenie przeciwko Dariuszowi Nowakowi, któremu zarzucał rozpowszechnianie nieprawdziwych informacji na swój temat. Twierdzi, że jest usatysfakcjonowany rozstrzygnięciem, jakie zapadło w pierwszej instancji, a na karze mu nie zależy.

fot. BE&W

Powodem procesu wytoczonego przez radnego PO G. Walendzika była informacja przedstawiona przez D. Nowaka na konferencji prasowej posła Krzysztofa Lipca w kwietniu 2008 roku. Działacz PiS twierdził, że G. Walendzik wyszedł z inicjatywą złożenia do prezydenta miasta wniosku o zwolnienie z posady ówczesnego kierownika Biura Obsługi Rady Miejskiej.


Miało do tego dojść na konwencie Rady Miejskiej, w którym uczestniczyli przewodniczący klubów. A powodem było podobno zaangażowanie kierownika Biura Rady w organizację obchodów katyńskich, co krytykowali również: Sylwester Kwiecień, Waldemar Ziółkowski i Zbigniew Rafalski.

Wszystko jednak pozostało w sferze domysłów, bo spotkanie nie było ani nagrywane, ani protokołowane, a w rozmowie z GAZETĄ radni zaprzeczyli powstaniu takowego wniosku. Twierdzili, że prowadzili niezobowiązujące rozmowy na temat nie upolityczniania Biura Rady, którego kierownikiem był wówczas społeczny asystent posła.

D. Nowak odebrał to jednak jako próbę ukarania człowieka za jego patriotyczną postawę i honorową pomoc posłowi w wypełnianiu mandatu radnego, co z kolei spotkało się z natychmiastową reakcją wspomnianych już samorządowców.

Uznali, że radny chce ich zdyskredytować, stawiając im szereg nieprawdziwych i absurdalnych zarzutów, wykorzystując do tego uroczystości katyńskie.

Prawie każde zdanie z jego listu otwartego miało być kłamstwem, manipulacją lub przekręceniem faktów, jak przekonywali w specjalnym oświadczeniu. Niedługo później G. Walendzik wytoczył Nowakowi sprawę karną o zniesławienie. Rozpatrywał ją Sąd Rejonowy w Kielcach.

Postępowanie zakończyło się wyrokiem skazującym dla Nowaka. Dodatkowo nałożono na niego karę grzywny i nawiązkę, którą miał wpłacić na rzecz PCK. Radny od samego początku zapowiadał, że będzie się odwoływał. Jednak na pierwszym posiedzeniu II instancji niespodziewanie okazało się, że oskarżenie zostało wycofane.

- Prawda zwyciężyła – stwierdził D. Nowak. - Od samego początku powtarzałem, że oskarżenia były niesłuszne. Ostatecznie sam oskarżyciel się z nich wycofał. Wystąpiłem tylko w obronie kierownika Biura Rady. Nadal zresztą podtrzymuję swoje wcześniejsze stanowisko.

Nigdy nie szukałem zwady. Czasem trzeba jednak uderzyć w stół. Byłoby miło, gdyby pan Walendzik przeprosił mnie, ale niezależnie od tego wybaczam mu, tak po chrześcijańsku - dodał.

Tyle tylko, że radny Walendzik zdania nie zmienił, a oskarżenie wycofał, bo nie na karze mu zależało.

- Wyrok sądu pierwszej instancji był dla mnie satysfakcjonujący. Nie chcę nikogo karać, dlatego zdecydowałem się na taki krok – stwierdził w rozmowie z GAZETĄ.

(An)

REKLAMA